Zapodaję Wam zdjęcie mojej przezacnej herbatki.
Wczorajszy dzień był koszmarny. Tzn w szkole ok,ale później coś nie bardzo. Na początek Smyf zaciągnęła mnie do jakiegoś obskurnego baru gdzie zjadłyśmy hot-dogi z metalowego kija. Nie będę się tutaj rozpisywać o co chodzi bo nie warto. W każdym razie czułyśmy się po tym posiłku bardzo niekomfortowo. Następnie udałyśmy się do Biedronki w celu zjedzenia czegoś normalnego. Wypadałoby wspomnieć,że na 16:30 miałam zajęcia plastyczne. Robiło się późno a nam było cholernie zimno, w dodatku musiałam załapać się na jakiś tramwaj bo za kilka minut miałam zajęcia. W ostatniej chwili władowałam się w tramwaj nr 2. Po zajęciach przyjechała po mnie mamusia, co było dość zaskakujące bo miała iść ze znajomymi do kina. Po chwili zostałam poinformowana,że jadę do szpitala powtórzyć kilka badań bo były złe wyniki. Po jakimś czasie dowiedziałam się,że jeśli wyniki nadal będą błędne zostaję w szpitalu. Tak więc od 19 do 21 miałam przyjemność siedzenia w szpitalu. Ostatecznie okazało się,że jest ok, więc wróciłam do domu. Oto koniec mojej historii.
A tak przy okazji chciałabym podać trzy komunikaty:
1. Nie pijcie gorącej czekolady w Lenkiewiczu- stawczo odradzamy! ( Kiniu )
2. Smyf- dodaj wpis na fbl, czekamy z niecierpliwością.
3. Booooooguuuuuś! Ja Ciebie proszę- zadzwoń.
To tyle. Do widzenia.