Już wiem, że wg Ciebie nie warto mi wierzyć, ani ufać. Powiedziałam Ci, nic nie zataiłam, co się dzieje. W zamian za to dowiedziałam się, że robię komuś nadzieje, że powielam schematy z przeszłości. Chciałam tej dziewczynie pomóc, ale Ty widzisz tylko jedno. Może masz rację, może to ja jak zwykle jestem głupia, bo chcę pomóc komuś, kogo widzę na krawędzi. A widzę, bo sama tam stałam i czasami stoję nadal. Ale to przecież taka świetna okazja, żeby wejść się w romans. Przecież tylko o to mi chodzi w życiu. Przecież tak zostałam podsumowana ostatnio- ja nie ponoszę konsekwencji swoich czynów, cierpią tylko inni, a nie ja. Ja zawsze jestem tą beznadziejną, która rozczarowuje i przynosi nieszczęścia, a która nigdy nie cierpi. Prawdziwa ze mnie szczęściara... Ale póki coś takiego mówi jedna osoba to można to zignorować. Kiedy mówię to już dwie osoby, w tym ta, która jest dla Ciebie wszystkim to widać one mają rację. Mnie nie warto wierzyć. Nie warto mi ufać. Ja jestem bez emocji. Ja wyrywam innym serca z przyjemnością. Ale ja Cię nie zmuszam do bycia ze mną- wręcz przeciwnie- mówiłam Ci, żebyś poszukała sobie kogoś lepszego, kto będzie Cię w pełni doceniał, nigdy Cię nie zawiedzie, nie rozczaruje. Kto będzie pamiętał o waszych rocznicach, Twoich urodzinach, imieninach, ulubionych zupach i znienawidzonych zapachach. Ja jak widać nie jestem taka idealna. Nie pamiętam o niczym. Więc myślę, że kiedy w końcu zniknę, nie będzie Ci tak źle...