Tak wiele się wydarzyło.
Wszystko zawrzało, zawirowało i upadło powoli dogorywając..
Po to by wspólną siłą i wiarą podnieść się, wzlecieć parę metrów ponad niebo.
Razem, ponad ten cały syf i brud który jest dookoła.
Właściwie.. Dziękuję.
Wreszcie ten cały cyrk wylał na mnie kubeł gorącej wody parząc i pokazując, jak bardzo się myliłam co do ludzi którym ufałam i którzy byli w moim życiu.
Pokazał mi co robię źle, kogo nie doceniam a kogo wręcz przeceniam.
Teraz trzeźwo widzę kto jest dla mnie wszystkim, a kto nikim.
I mimo tego że to jeszcze nie koniec wszystkiego co złe,
ja i tak jestem najszczęśliwsza i cieszę się każdą minutą, godziną, dniem.
Takim sposobem, ludzie którzy chcieli zniszczyć mi życie.. Pomogli mi tylko je naprawić c:
Więc jest fajnie, cieszymy się, kochamy jest cudownie :*
Ja aktualnie choruje w domu, ale to też ma swoje plusy.
Odpoczywam, gotuje obiadki dla mojej zapracowanej żaby, nudzę się okroopnie.
Ale dobrze nam zrobi maluszkom odpoczynek :)
Żaba już śpi, a my zaraz herbatka jakiś fajny film i idziemy spać 8:)