Wszystko fajnie - wakacje, wolne i spanie do 13.00. Szkoda tylko, że jakiegoś doła mam. Doszłam do wniosku, że jestem bardzo niepewna siebie. Wszystkiego się boję, lękam, jakby moje poczynania oglądała cała ludzkość, która tylko czeka, aż się potknę albo pomylę. Wydaje mi się, że ciągle czekam na aprobatę, że robię dobrze, a mając te 24 lata nie powinnam mieć chyba takich odczuć. Muszę popracować nad sobą, zreperować się, bo tak dłużej naprawdę się nie da.
Tak poza tym, jutro obchodzone są dni mojej miejscowości. Zawsze przyjeżdżają do nas ludzie z całej Polski, ale mnie nigdy nie zachwycają te koncerty. Dodatkowo w tłumie czuję się dość nieswojo, ale przeżyję - biorę koleżankę i może drugi raz w życiu, skuszę się na jakąś karuzelę. Boję się skutków ubocznych. :P
Przeokropnie chce mi się palić, chociaż nie palę 4 miesiąc. Naprawdę, od decyzji zapalenia fajki, dzieliło mnie kupno paczki, a że byłam z chłopakiem w drodze (co prezentuje 3 zdjęcie i mój zestaw: okulary, telefon i książka), było to ułatwione, bo zwykle nie chce mi się wychodzić z domu do sklepu czy kiosku. Stwierdziłam, że zapalę sobie na wypoczynku w górach, ale ssanie mam takie, ze nie wiem. Na początku w ogóle mnie nie ciągnęło, a wszyscy na uczelni nie mogli uwierzyc, że jak to?! Ja nie palę?! Teraz wszyscy wiedzą, ze ja nie palę, a mi się kurde chce. Do alkoholu w ogóle mnie nie ciągnie, słodycze zastąpiłam masłem orzechowym, orzechami, dżemem, miodem i owocami, ale fajek za bardzo się nie da - niby odpowiednie oddychanie powinno pomóc i zawsze pomagało, ale nie pomaga...
Dobra, muszę pozmywać i ogarnąć pokój, a potem może jakieś Simsy... :D Stara baba, a w środku nadal dziecko. ;)
Na drugim zdjęciu lody węglowe -są przepyszne! <3