Rozdział 18
- Hej-Powiedziałam wchodząc do jego pokoju.
Leżał na łuszku i słuchał muzyki. W jego oczach widziałam ogromny ból. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. W samochodzie opracowałam dwie opcje. Plan A nakrzyczeć na niego, że o niczym mi nie powiedział i czekac, ąz sam zacznie mnie przepraszać, a wtedy ja mu wybaczę. Plan B być miła, wyrozumiała i mówić, ze wszysko bedzie dobrze. Wchodząc po schodach zdecydowałam się na opcje A, ale teraz kiedy widziąłam jak bardzo jest przygnębiony zrezygnowałam z tego planu.
-Dlaczego mi nie poweidziałeś.?-Starałam się być delikatna, nie chciałam żeby opacznie mnie zrozumiał.
-A co miałem ci powiedzieć.? Że moge umrzeć, że chodzisz z chłopakiem, który za chwile może być trupem.!! Lena idiotko ja nie chcę marnować ci życia. Zrozum
-Nie krzycz na mnie.!!-A jednak wróciłam do planu A tyle, że on niestety mnie nie przepraszał.-Takim zachowaniem marnujesz mi życie.! Jesteś samolubny i myślisz tylko o sobie. Nie obchodzi cię co ja czuję, dla ciebie liczy się tylko to, zebyś ty mial spokój. Reszta jest nieważna.!!
-Nie prawda ja to zrobiłem bo cię kocham i zawsze będę kochał.
-jak mnie kochasz to mnie tak nie traktuj, bo..-Nie dał mi dokończyć.
Pocałował mnie i mimo że całowałam isę z nim milion razy to w tym momencie czyłam isę jakby to był mój pierwszy pocałunek. Jego lodowate dłonie deliktanie dotykały moich policzek. Ja zarzuciłam mu ręce na szyje i odpłynęłam. Delikatnie położył mnie na łóżku, jakbym była jakimś ważnym eksponatem. Zczął całować po szyji. Szeptał przepraszam, a ja ze zawsze będziemy razem i, że damy sobie radę. Odpiełam guzik od jego spodni a on ściągnął moją bluzę. Nie śpieszyliśmy się, dla nas czas sie zatrzymał.....
****
Później leżeliśmy na łóżku i rozmawialiśmy, na wszystkie tematy tylko nie o jego chorobie. Wspomiał tylko, ze jutro jedzie na badania. Umówiliśmy się, ze pojedziemy razem. Później się ubraliśmy i zeszliśmy na kolacje. Rodzice Patryka byli wyraźnie szczęśliwi, ze ich syn nie jest z tym wszystkim taki sam. Mieli tylko go i nie chcieli go stracić. Nie wystarczało mu ich wsparcie, on cierpiał, bo nie miał mnie i tego właśnie mu najbardziej brakowało. Po kolacji Patryk odwiózł mnie do domu. W samochodzie mówiłam mu o zbliżających się zawodach w Paryżu. Właściwie to chciałam z nich zrezygnować żeby być jak najbliżej niego, ale oczywiście, on mówił że mam jechac i przywieźć dla niego puchar z Francji. Nie miąłam wyjścia musiałam jechać.
*****
Z rodzicami ustaliliśmy, ze chodze do szkoły i mam zdać maturę, ale jeśli z Patrykiem bedzie coraz gorzej to rezygnuję i odpuszczam sobie drugie półrocze żeby być przy nim.
Myślałam że nie uda mi się zasnąć, ale dziwnie szybko mi isę to udało. Rano ogarnęłam się i ubrałam. Byłam już spóźniona. Naszczęscie tata podwiózł mnie od szkoły. Nie chciałam narazie nikomu o tym mówić zeby nie robić niepotrzebnego zamieszania. Zwolniłam isę z ostatniej lekcji żeby zdążyć z Patrykiem do lekarza.
-No hej jak się trzymasz>?-Spytałam wchodząc do samochodu.
-Dobrze-Pocałował mnie w policzek i ruszyliśmy.
Lekarz zrobił mu jakieś badania i prześwietlenie klatki piersiowej. W kazdym bądź razie nie rozumiałam poły z tego co robił. Kiedy już siedzieliśmy w jego gabinecie cały czas trzmałam Patryka za rękę. Wiedziąłm, że w ten sposób poczuję się chociaż trochę lepiej. Widiziałam jak źle się czuje z tym wszystkim. Był taki bezradny.
-Mamy szczęście Patryku. Choroba jak narazie nie postępuję. Nie ma zadnych powikłań i chyba nasze leczenie ci pomaga. Oczywiście to dopiero początek i zazwyczaj na początku wszysko wygląda dobrze dlatego musisz być cały czas czujny. Bierzesz te tabletki, które ci zapisałem
-Tak oczywiście.-Patryk delikatnie się uśmiechnął
-A pani, pani...?
-Lena.
-Więc Pani Leno prosze się opiekować Patrykiem. I pilnowac żeby robił wszystko co mu kaze.
-Naturalnie-Patryk mocniej ścisnął moja dłoń.
-No to chyba wszystko dziękuję i widzimy isę za dwa dni.-Lekarz uścisnął moja i Patryka dłoń a potem wyszliśmy
****
-Widzisz narazie wszystko idzie dobrze-Starałam się go rozweselić
-Yhy.-Zrobił wymuszony uśmiech-Jedziemy na lody, a potem odwiozę cię do domu>?
-Dobra, ale takie z dużą ilością bitej śmietany
-haha nie no co ty jeszcze będzie gruba i co ja wtedy z tobą zrobię.?-Takiego lubiłam go najbardziej, sarkastycznego kiedy był wesoły.
-Jak śmiesz.!
Zaśmialiśmy się oboje. Patryk otworzył mi drzwi do samochodu, a potem pijechaliśmy na lody... z dużą ilością bitej śmietany.
CDN
________________________________
Wiem jak długoo nie pisałam
Może uda mi się dodać coś jeszcze wieczorem, ale naprawdę nie obiecuję.
Mam masę nauki, dlatego nie daję rady pisać.
Wybaczcie mi .!
Piszcie do mnie na [email protected].<--- to mój adres emailowy.
Czekam na wiadomości od was .!!