Rozdział 12
Ostatnie dwa tygodnie były burzliwe. Rodzice przyjechali zaraz po telefonie od Patryka. Nie wiedziałam co się dzieje, a wszystko działo się tak szybko... zdecydowanie za szybko. Napoczatku nie chciałam iść na pogrzeb, nie chciałam nawet spotkać się z matką Wiktora. Zrobiłam to za namową rodziców i Asi. Wiktor napisął do mnie list pozegnalny. Okazało się, ze wszystko co mi mówił było jednym wielkim kłamstwem. Jego rodzice nigdy się nie rozwiedli, on nigdy nie miał młodszej siostry i nigdy nie studiował. Leczył się psychiatrycznie od siedmiu lat i podobna stan jego zdrowia znacznie mu sie poprawil od naszego pierwszego spotkania. Czułam isę winna za jego śmierć i w pewnym sensie byłam. Gdybym tylko wiedziąła ze jest chory nigdy bym tak nie postapiła. Nie zostawiłambym go samego. Dlaczego to mnie spotkało .? Pytałam siebie o to kazdego wieczoru. Zamknęłam się na swiat, na rodziców i przyjaciół, a co najważniejsze... na Patryka. Obwinialam go za to wszystko, mimo ze tak naprawdę niczemu nie byl winien. Pobil go z troski o mnie. To ja doprowadziłam do tego wszystkiego. Nie zmieniało to jednak faktu, że od dwóch tygodni tak bardzo nienawidziłam Patryka, a jednocześnie kochałam ponad wszystko. Codziennie traciłam go coraz bardziej i codziennie coraz bardziej go nienawidziłam. Wiktor w liście napisal, że mnie kochał, że nie chciał tego wszystkiego, ze moje cierpienie z jego powodu teraz się skonczy i jeszcze kilka innych bzdór. Był chory, ale mimo to ja tak bardzo czułam się winna. Wplatałam w to Patryka, który tez się zadręczał. Pobil go i cieżko było mu żyć z tą myślą. Oczywiscie nie byl tego wszystkiego swiadomu i postapił jak normalny chłopak troszczęscy się o swoją dziewczynę. Pamietam jak mama kazdego wieczoru przychodzila do pokoju i prosiła mnie zebym wyszła z pokoju i zeszła na dół. ebym coś zjadla i już nie siedziala sama w pokoju. Nie raz przychodził Fabian, ale ja tylko wyganiałam go z pokoju. Słyszałam jak rodzice rozmawiają o psychologu. Widocznie uwazali że mam depresję czy cos w tym rodzaju. Sama nie wiem moze miałam. Nie odbierałam telefonów od Patryka. Byłam totalnie zdołowana i nic nie mogło mi pomóc. Płacz, płacz i obwinianie siebie za całe zło świata.
****
Któregoś wieczoru mama zapytała isę mnie zy pójde z nimi do restauracji. Coś powiedziało mi że już najwyższy czas wyjśc z pokoju. Pokazac się swiatu, ze juz dosyć wycierpiałam. Posżłam do łazienki. Śmierdziałam.. nic dziwnego nie myłam się od jakiegos tygodnia. Ściągnęłam z siebie długą bluze i majtki. Weszłam pod prysznic i zaczęłam się szorowac chropowata strona gąpki. Zmywałam z siebie bród tak długo aż moja skóra była cała czerwona. Umyłam moje tłuste włosy i je wysuszyłam. Pachniały truskawkowym szamponem. Spojrzałam w lustro i zobaczyłam wrak dawnej siebie. Byłam blada. Moje duze niebieskie oczy, któryminiegdyś kokietowałam chłopców teraz były szare, bez wyrazu i z worami pod oczami. Wszystko wina nieprzespanych i przepłakanych nocy. Nałożyłam mała ilość podkladu i nabalsamowałam swoje ciało. Włosy spiełam w koka a grzywke podpięłam wsówkami. Ubrałam czarne, cienkie rajstopy i jakąs biała sukienke z rękawami 3/4 i koronka na plecach. Białe converse i zeszłam na dół. Widiząłam radośc w oczach mamy. Nic dziwnego jej zdesperowana od dwóch tygodni córeczka w koncu wyszła ze swojej jaskini.
-Pięknie wygladasz-Tata starał się abym nie poczuła troski w jego głosie.
Naprawde starali sie, aby to był normalny rodzinny wieczór. Zebym nie czuła się już winna i zapomiala o tym wszystkim. Chcieli tego, ale to juz było wpisane w moje życie do śmierci. Była naznaczona. Przyczyniłam się do smierci niewinnego człowieka. Nieświadomie, ale jednak bylam w pewnym sensie temu winna.
-Rozmawiałas z Patrykiem.?-Spytała mama biorąc kolejny kawałek pizzy
-Nie chce-Wbiłam wzrok w pusty talerz-Narazie nie chcę
-Wiesz, że w końcu bedziesz musiała
-I co zamierzasz mi teraz mówic co jest dobre, a co złe.?-Odburknęłam-Chyba iwem, że bedę wiedziąła i nie potrzebuję do tego twoich rad .!
-Wiem ja tylko myślałam...
-Skonczmy ten temat-Tata zawsze mnie ratował-No juz jedz.
****
Tak musiałam w końcu zacząć normalne życie. Wiktor by tego chcial, a ja byłam mu to winna. Zadzwoniłam do Asi i szczerze porozmawiałyśmy. Obiecała, że jutro przyniesie mi lekcje.. miałam spore zaległości. Odebrałam inne 1000 wiadomości od znajomych i na wszystkie cierpliwie odpisałam. Wszytkie... prócz tych od Patryka. Nie bylam na to jeszcze gotowa. Najchętniej w ogóle bym tego nie robiła, ale podjęłam decyzje, że jutro się z nim spotkam. Pół nocy modliłam się za Wiktora, aż w końcu zmożył mnie sen
CDN
___________________________________
Przepraszam za tak długą nieobecność, ale ostatnio nie miąłam weny.
Wiem, ze jest dużo błędów, wynikło to z braku czasu na ich poprawę