W zasadzie to jestem w szoku.
przymierzałam sie do odwiedzenia was ponownie..
o matko.. to już 4 raz.
ciągle cos mnie tamowało..
tym razem postanowiłam to zrobić i wylać tu swoje wszystkie myśli..
zaczynam setny raz i to chyba najbardziej mnie denerwuje.. chce to zrobić raz i porządnie i czuje moc.
jestem trochę.. załamana? czytając co tu się obecnie dzieje :)
pizza, kotlet i czekoladka a mimo to dzień na plus.
dziwne.. w 'moich czasach' nawet lizak był grzechem.
tym lepiej dla mnie.. łatwiej będzie się zaklimatyzować.
przy moim, dość aktywnym zresztą życiu nie brak ćwiczeń stanowi problem więc czuję, ze tym razem się uda.
mam też swoją 'słodka motywację' w pownej osobie ale zawsze powtarzałam, ze piękniej wyglądac chce przede wszystkim dla siebie :)
za sam początek chciałabym ustalić pewne warunki..
1) nie ma jedzenia po 18 <wyjątkiem są te dni kiedy wracam do domu po raz pierwszy od 8 rano po treningu>
2) codziennie wykonuje przypisany do dnia zestaw ćwiczeń
3) słodycze będą mi obce aż do dnia wielkanocy < wyjątek stanowią moje urodziny >
4) butelka wody to podstawa
5) kalorie do 1300. stopniowo zaczniemy ograniczać..
inspiracja : Ebba Zingmark
zaczynamy