1. Pierwsze spotkanie cd "e"
Podeszła trochę bliżej kierując się do biurka nauczyciela. Biedaczka& Jedyne
wolne miejsce w tej klasie było obok mnie. Odruchowo posprzątałam jej część
ławki, spychając moje książki na brzeg. Byłem prawie pewien, że poczuje się
swobodnie. Czekał nas długi semestr w tej klasie to na początek. Być może gdy
usiądzie tak blisko, będę mógł poznać jej sekrety. Nigdy wcześniej nie
potrzebowałem tak małej odległości. Nie żeby było coś wartego
podsłuchiwania&
Bella zmieniła przepływ powietrza, które poleciało prosto na mnie.
Jej zapach uderzył mnie niczym rozpędzona piłka. Niewyobrażalnie dużo
przemocy narodziło się we mnie w tej jednej chwili.
Nigdy wcześniej nie byłem tak blisko człowieka, jak w tym momencie. Raz
byłem: nie został ani jeden strzępek ludzkości gdy dałem ponieść się
zapomnieniu.
Ja byłem drapieżnikiem, a ona moją ofiarą. Tylko taka prawda liczyła się na
całym świecie.
Nie było pomieszczenia pełnego świadków wszyscy zniknęli w mojej
głowie. Tajemniczość jej myśli odeszła w niepamięć. Jej myśli nic nie znaczyły&
Już nigdy więcej nie będą mi potrzebne.
Ja byłem wampirem, a ona posiadała najsłodszą krew, której nie mogłem
wywąchać przez osiemdziesiąt lat.
Nie miałem pojęcia, że może istnieć tak wspaniały zapach. Gdybym tylko
wiedział, szukałbym go od dawna. Przemierzył bym dla niej cały świat. Mogłem
sobie wyobrazić jak będzie smakować&
Pragnienie wybuchło w moim gardle niczym ogień. Wargi piekły mnie z
wysuszenia. Nawet świeży przypływ jadu nie rozwiał tego uczucia. Mój żołądek
skręcał się z głodu. Było to echem mojego pragnienia. Moje mięśnie
przygotowywały się do ataku.
Nie minęła nawet sekunda. Ona cały czas zmierzała w moim kierunku.
Gdy jej stopy dotykały podłoża jej oczy sunęły po mnie. Każdy ich ruch był
bardzo subtelny i skrywany. Jej lustrujące spojrzenie spotkało się z moim.
Widziałem moje odbicie w jej oczach.
Przez kilka chwil chciałem uratować jej życie, ale ona mi tego nie ułatwiała.
Kiedy zobaczyła to wrażenie na mojej twarzy, krew dopłynęła do jej policzków,
a one znowu stały się rumiane. Jej skóra przybrała najbardziej przepyszny kolor
jaki w kiedykolwiek widziałem. Gęsta mgła zamroczyła mój mózg. Nie mogłem
przez to racjonalnie myśleć. Moje myśli bezwładne. Traciłem nad nimi kontrolę.
Teraz szła szybciej, jakby zrozumiała, że powinna uciekać. Jej pośpiech
uczynił ją niezdarną potknęła się i żeby nie upaść musiała podeprzeć się o
ławkę dziewczyn, które siedziały przede mną. Podatna na zranienie i słaba&.
Dużo bardziej niż każdy zwyczajny człowiek.
Próbowałem się skupić na jej twarzy. W jej oczach zobaczyłem twarz, którą
rozpoznałem ze wstrętem. Twarz potwora we mnie twarz, którą ukrywałem
niezwykle zdyscyplinowany. Jak łatwo byłoby mi się teraz zdemaskować!
Zapach znowu zawirował wokół mnie. Moje myśli były tak bliskie do
urzeczywistnienia. Już niemal podnosiłem się z miejsca.
Nie
Moja ręka powędrowała pod ławkę i starałem się ją trzymać na krześle.
Drewno nie wykonało swojego zadania. Moja ręka przebiła podpórkę na wylot.
Na krześle został odbity kształt mojej dłoni.
Zniszczyć dowód. To była najistotniejsza sprawa. Szybko sproszkowałem
brzeg krzesła nie zostało nic prócz wielkiej dziury. Pył rozdeptałem butami.
Zniszczyć dowód& Dodatkowa szkoda&.
Wiedziałem, co za chwilę musi się stać. Dziewczyna podejdzie, usiądzie obok
mnie, a ja prawdopodobnie ją zabiję.
Niewinne osoby w tej klasie, osiemnastolatkowie, inne dzieci i jeden
mężczyzna mogli nie mieć szansy opuszczenia tego pomieszczenia. Po tym, co
mieli niebawem zobaczyć.
Skupiłem się na tym co będę musiał zrobić. Nawet w moich najgorszych
koszmarach nigdy nie zabijałem niewinnych ludzi, tym bardziej
osiemnastolatków. A teraz planowałem uśmiercić dwadzieścioro z nich za
jednym razem.
Odbicie twarzy potwora kpiło ze mnie.
Nawet jeśli udało mi się poskromić pewną część potwora, to i tak reszta
wszystko dokładnie planowała.
Jeśli zabiłbym tą dziewczynę jako pierwszą miałbym jakieś piętnaście,
dwadzieścia sekund do reakcji reszty grupy. Może trochę więcej, jeśli nie
uświadomiliby sobie od razu co się dzieje. Nie miałaby czasu krzyczeć czy
poczuć bólu: nie zabiłbym jej okrutnie. Tylko tyle mogłem dać tej nieznajomej z
niewyobrażalnie kuszAle potem musiałbym powstrzymać ich od ucieczki. Nie musiałbym martwic
się o okna były zbyt małe i zbyt wysoko osadzone by ktokolwiek z nich mógł