photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 2 SIERPNIA 2011

1 rozdział cd "d"

 

1. Pierwsze spotkanie cd "d"

 

Być może to był długo pogrzebany instynkt zapobiegliwości  siła dla

słabeuszy. Dziewczyna wyglądała na bardziej kruchą niż reszta jej nowych

znajomych. Jej skóra była tak przeźroczysta, że aż trudno było uwierzyć, iż

dawała jej ochronę przed światem zewnętrznym. Dosłownie widziałem

rytmiczny puls krwi przepływających przez żyły pod cienką błoną. Ale nie

powinienem się na tym koncentrować. Byłem dobry w tym życiu, które

wybrałem. Po prostu męczyło mnie pragnienie, zupełnie jak w przypadku

Jaspera, nie było możliwości by poddać się pokusie.

Pomiędzy jej brwiami pojawiła się prawie niewidoczna zmarszczka, kiedy

dziewczyna nieświadomie się skrzywiła.

To było niewiarygodnie frustrujące! Wyraźnie widziałem, ze rozmowa z obcymi

i bycie w centrum uwagi jest ponad jej siły. Wyczułem jej nieśmiałość po wątło

wyglądających ramionach, lekko zgarbionych, jakby w każdej chwili

spodziewała się odrzucenia. I teraz mogłem tylko przeczuwać& Mogłem tylko

zobaczyć& Mogłem tylko sobie wyobrazić&Nie było nic prócz ciszy

dochodzącej od tej bardzo zwykłej ludzkiej dziewczyny. Dlaczego niczego nie

słyszałem&?

- Możemy?  spytała Rosalie rujnując moje skupienie.

Spojrzałem w bok z wyraźną ulgą. Nie chciałem dalej w to brnąć. Narastała

we mnie irytacja. Nie mogłem stać się nadmiernie zainteresowany jej

skrywanymi myślami. Właśnie dlatego, ze ich nie słyszałem. Bez żartów.

Gdybym tylko chciał, na pewno znalazł bym sposób by usłyszeć jej wewnętrzny

głos. Tylko niby po co miałbym sobie zawracać nią głowę, skoro jej myśli byłyby

takie same jak reszty śmiertelników&? Błahe i mało znaczące. Na pewno nie

były warte mojego wysiłku.

- Więc czy ta nowa już się nas boi?  Zapytał Emett ciągle czekając aż

odpowiem mu na poprzednie pytanie.

Wzruszyłem ramionami. Nie wydawał się wystarczająco zainteresowany tymi

informacjami.

Mnie też to nie powinno interesować.

Wstaliśmy od stolika i wyszliśmy ze stołówki.

Emett Rosalie i Jasper, którzy udawali starsze rodzeństwo rozeszli się po

swoich klasach. Ja udawałem, że jestem od nich młodszy. Poszedłem do klasy, w

której za chwilę miała się odbyć lekcja biologii. Przygotowywałem się

psychicznie na niesamowitą nudę. Nauczycielem był pan Banner  mężczyzna

posiadający jedynie przeciętny intelekt. Swoje lekcje opierał jedynie na

podręczniku. Nie mógł niczym zaskoczyć kogoś, kto posiadał drugi stopień

wykształcenia medycznego.

W klasie podszedłem do mojego krzesła i wyciągnąłem książki. Byłem

całkowicie pewny, że nie znajdę w nich niczego, o czym do tej pory bym nie

wiedział. Rozłożyłem się na ławce. Byłem jedynym uczniem, który miał ją tylko

dla siebie. Ludzie nie byli wystarczająco inteligentni, by wiedzieć, że się mnie

boją, ale ich instynkt podpowiadał im, by trzymali się ode mnie z daleka.

Pomieszczenie powoli zapełniało się ludźmi wracającymi z drugiego

śniadania. Oparłem się o krzesło i czekałem na upływ czasu. Ponownie dałbym

wiele, by móc to przespać.

Ponieważ cały czas moje myśli krążyły wokół jednej osoby, gdy Angela

Weber wprowadziła ją przez drzwi, jej imię przykuło moją uwagę.

Bella wydaje się być równie nieśmiała jak ja.