1. Pierwsze spotkanie cd "d"
Być może to był długo pogrzebany instynkt zapobiegliwości siła dla
słabeuszy. Dziewczyna wyglądała na bardziej kruchą niż reszta jej nowych
znajomych. Jej skóra była tak przeźroczysta, że aż trudno było uwierzyć, iż
dawała jej ochronę przed światem zewnętrznym. Dosłownie widziałem
rytmiczny puls krwi przepływających przez żyły pod cienką błoną. Ale nie
powinienem się na tym koncentrować. Byłem dobry w tym życiu, które
wybrałem. Po prostu męczyło mnie pragnienie, zupełnie jak w przypadku
Jaspera, nie było możliwości by poddać się pokusie.
Pomiędzy jej brwiami pojawiła się prawie niewidoczna zmarszczka, kiedy
dziewczyna nieświadomie się skrzywiła.
To było niewiarygodnie frustrujące! Wyraźnie widziałem, ze rozmowa z obcymi
i bycie w centrum uwagi jest ponad jej siły. Wyczułem jej nieśmiałość po wątło
wyglądających ramionach, lekko zgarbionych, jakby w każdej chwili
spodziewała się odrzucenia. I teraz mogłem tylko przeczuwać& Mogłem tylko
zobaczyć& Mogłem tylko sobie wyobrazić&Nie było nic prócz ciszy
dochodzącej od tej bardzo zwykłej ludzkiej dziewczyny. Dlaczego niczego nie
słyszałem&?
- Możemy? spytała Rosalie rujnując moje skupienie.
Spojrzałem w bok z wyraźną ulgą. Nie chciałem dalej w to brnąć. Narastała
we mnie irytacja. Nie mogłem stać się nadmiernie zainteresowany jej
skrywanymi myślami. Właśnie dlatego, ze ich nie słyszałem. Bez żartów.
Gdybym tylko chciał, na pewno znalazł bym sposób by usłyszeć jej wewnętrzny
głos. Tylko niby po co miałbym sobie zawracać nią głowę, skoro jej myśli byłyby
takie same jak reszty śmiertelników&? Błahe i mało znaczące. Na pewno nie
były warte mojego wysiłku.
- Więc czy ta nowa już się nas boi? Zapytał Emett ciągle czekając aż
odpowiem mu na poprzednie pytanie.
Wzruszyłem ramionami. Nie wydawał się wystarczająco zainteresowany tymi
informacjami.
Mnie też to nie powinno interesować.
Wstaliśmy od stolika i wyszliśmy ze stołówki.
Emett Rosalie i Jasper, którzy udawali starsze rodzeństwo rozeszli się po
swoich klasach. Ja udawałem, że jestem od nich młodszy. Poszedłem do klasy, w
której za chwilę miała się odbyć lekcja biologii. Przygotowywałem się
psychicznie na niesamowitą nudę. Nauczycielem był pan Banner mężczyzna
posiadający jedynie przeciętny intelekt. Swoje lekcje opierał jedynie na
podręczniku. Nie mógł niczym zaskoczyć kogoś, kto posiadał drugi stopień
wykształcenia medycznego.
W klasie podszedłem do mojego krzesła i wyciągnąłem książki. Byłem
całkowicie pewny, że nie znajdę w nich niczego, o czym do tej pory bym nie
wiedział. Rozłożyłem się na ławce. Byłem jedynym uczniem, który miał ją tylko
dla siebie. Ludzie nie byli wystarczająco inteligentni, by wiedzieć, że się mnie
boją, ale ich instynkt podpowiadał im, by trzymali się ode mnie z daleka.
Pomieszczenie powoli zapełniało się ludźmi wracającymi z drugiego
śniadania. Oparłem się o krzesło i czekałem na upływ czasu. Ponownie dałbym
wiele, by móc to przespać.
Ponieważ cały czas moje myśli krążyły wokół jednej osoby, gdy Angela
Weber wprowadziła ją przez drzwi, jej imię przykuło moją uwagę.
Bella wydaje się być równie nieśmiała jak ja.