Początki bywają trudne, ale to nie ważne... Liczy się w tedy tylko chęć i gdy na prawdę czegoś się bardzo pragnie to staje się to ten początek staje się łatwiejszy.
Ostatnio zmieniłam dyscyplinę ze skoków na ujeżdżenie, sama nie wiem dlaczego, i choć czasami fajnie pofrunąć wysoko nad przeszkodą to "Mistrzem może zostać tylko ten który nie tylko fizycznie, ale i psychicznie potrafi zespolić się z koniem w jedną harmonijną całość". Teraz wiem że nie liczy się ile skaczesz tylko jak skaczesz, po kilku kazaniach mojego taty znudziły mi się już skoki... A Hetman wyłamuje od wypadku prawie cały czas, najważniejsze to słuchać głosu swego serca, a moje mi mówi sprzecznie z umysłem, że warto przestać skakać. Mój koń chyba też tak myśli i czuje... Generalnie to lubie skakać, Hetman chyba też lubił, przyjechał nowy koń do naszej stajni, młody. Ma 3 lata i jest już po kastracji, ma na imię Karmellino. I wiem że będę mieć przez przerwę dużo roboty. Mam go dosiadać, kiedy Hetman będzie stał w swoim boksie czekając na to aż na niego wsiądę...