show me how to fight i'll show you how to win
" Pisz, jeśli to chociaż Ci pomaga, wyrzuć to z siebie, bo udajesz, że jest dobrze, zawsze to robisz, ale widać, ze to wszystko Cię rozpierdla, więc pisz." -Ktoś mądry tak mi powiedział, więc piszę, przeciez i tak tego nikt nie czyta. Czy pomaga? Trochę mi lżej. A więc jestem kobietą, zmieniałam dziasiaj kolor włosów 2 razy . Byłam BLONDYNKĄ przez 4 godziny, ale nie nie, więc teraz jestem ruda, bo rudy jest sukowaty, a ja teraz jestem rudą suką. Niech będzie, chociaż myślę, że długo nie będzie, patrząc na zdjęcie które wstawiam, tęsknie za moim brązem :<. Może to kweestia przyzwyczajenina? Tak czy siak, musze dac odpocząc chyba moim włosom, bo dzisiaj dostały niezle po dupie ( o ile włosy mogą dostać po dupie) rozjaśnianie, kolor. Szkoda mi, ale potrzebowałam zmian. DRASTYCZNYCH. hej? czy historia nie lubi się powtarzać? Czemu zawsze wyżywam się na wlosach?. oh takie straszne. W ten weekend będę grzecznie siedzieć w domku <taka niewinna> i pisać licencjacik, bo przecież muszę go skończć już przed świetami, co tam, że inni dopiero zaczną go wtedy pisać, ja mam mieć skończony. Moja droga promotorko: popierdoliło Cię, co ja nibby będę robić od stycznia do lipca? hmm? Oczywiście, nie będę go pisać, bo kupiłam sobie grę. Tak ja, pierwszy raz w życiu kupiłam grę, i będę w nią grać, o ilę ją zainstaluje ( mogła zostać przy blondzie). A tak serio serio Natalko, nie dlatego nie będziesz kolekcjonowac kacy w ten weekend. ( co do kacy, znam na nie już milion sposobów, oh musiałam je poznać, skoro nawet "baluje" wtedy kiedy mam zjazd, i tak wystarczy mi 2 godziny sny, żeby jechać na uczelnie i powtarzać "za jakie grzechy ja tu teraz jestem?" w ogóle potrzeba mi niewele snu, okazuje się, ze 4 godz na dobę to naprawdę wystarczająco! nie muszę spać w dzień, bo przecież JESTEM JESZCZE MŁODA, PÓŹNIEJ SIĘ WYŚPIE). A więc dlaczego potrzebuje "grzecznego" weekendu? hmm może dlatego, żebym sprawdziła, czy naprawdę daje sobie radę, bo TAK weekendy są najbardziej chujowe. BO ONE BYLY NASZE!. Do tej pory radziła sobie jak umiałam, a teraz czas sprawdzić czy serio, daje sobie bez Niego radę, czy tylko "zagłuszam" to wszystko. Ale musiałam, po prostu musialam zając ten czas czymś innym bo " nie chcę być sama tej nocy". Miałam iść na przód. Stoje w miejscu. Stanie w miejscu jest jak cofanie się do tyłu, niestety. Ale nie mogę zrobić już NIC, choć tak wiele chciałabym. Także zostało 53 godziny i zamykam. ZAMYKAM te pierdolone drzwi do mojego serca. Okazało się, że jest niezmiernie trdune, bo jednak hej Natalko kochasz go i hej zależy Ci. ( tak mi zależy, nigdy przedtem nie zalezało mi... nigdy nie prosiłam by wrócił. NIGDY! a teraz jest czas, że gdyby poprosił, to bym BŁAGAŁA żeby wrócił, gdyby chciał...) Nigdy nie prosiłam o "szanse" ale gdybym teraz mogla, to bym o nią prosiła. Okazuje się, że zamknięcie drzwi jest zajebiście trudnę, bo mimo, że dotarłam do etapu gdzie są one "lekko uchylone", zresztą już od dłuższego czasu, to nie umiem ich "pchnąc" ( bo wystarczy lekko je pchnąć, aby się zamknęły) . Nie pójdę na przód dopóki nie przestane byc "JEGO", a ja nadal jezstem "JEGO" pomimo, że oa ma juz swoją nową "księżniczkę" to ja nadal jestem jego pieprzoną księżniczką. Ale czego ja się spodziwałam? Aktualnie jedynym moim celem i priorytetem jest ..? no własnie jest WYJECHAĆ STĄD. dusze się tu... gdzie nie pójdę jest on.. kładę się spać i wstaję z nim. to chore-wiem. ale tak jest. Ale "BYLE DO LIPCA" obronie się i wyjeżdzam hmm do Szczecina?! nieniawidze tego miasta, ale cóż chyba zacznę od tego. Muszę. Po prostu muszę. I słowa mojej mamy " nie ma co na siłe rżnąć dorosłej, bo masz możliwość, skończ magisterkę, ale skoro tak chcesz, to rób tak, tu i tak nic Cię nie czeka". Choćbym niewiadomo jak organizowała sobie czas, żeby nie myśleć, to i tak gdy się kładę moje myśli są przy nim, to samo dzieje się gdy wstaję. To popierzone. Ale nie chce " być" kogoś innego, nikt chce żeby ktoś inny mnie dotykał- to jest tylko dla niego... TYLKO. Nie chciałam niczego więcej, niż to co mógł mi dać, chciałam tylko poczuć, że mimo wszsytko jest " mój, a ja jestem jego" i że tak zostanie. Pieprzonych parę słów, nic więcej. Popełniłam milion błędów, i gdybym mogła naprawiłabym, SAMA to wszystko bym naprawiła, pokazała, że warto. ALE NIE MOGĘ. Gdybym dostała jakiś "znak" to bym to zrobiła, a tak zostało 53 godziny, i obiecuje sobie, że zamknete pieprzonę drzwi. Niby tak niewiele, a tak dużo, tak dużo złudzeń, bo jedyne czego aktualnie chce, to zacząć "moje nowe życie" z Nim w mieście którego nienawidzę. Jedyne czego potrzebuje to "Kocham Cię" nic więcej, resztę zrobię sama. Kocham Cię...