to bylo jakis czas temu.
stwierdzilem, ze dawno nie pisalem i moge cos napisac.
majowka jeszcze dobrze sie nie zaczela, a ja juz wiem jak przebiegnie i jak sie skonczy.
jak moje przypuszczenia sie potwierdza to chyba zaczne zawodowo przepowiadac przyszlosc xd
mniam mniam mniam, dobra zupa, szkoda tylko, ze ma tak malo wartosci odzywczych xd
od dluzszego czasu mecze jeden kawalek. albo to raczej on meczy mnie, bo mimo, ze zajebiscie mi sie go sluicha daje mi rozkminy, ktore nie wplywaja na mnie w zbyt pozytywny sposob.
ale kazdy chyba lubi sluchac muzyki o nim samym, no nie?
kurwa, uparzylem sobie warge
znow w mojej glowie pojawiaja sie rozkminy, ktorych nie lubie, bo wiem jak sie koncza.
totalnie abstrahujac od moich, i nie koncentrujac sie na emocjach zadnej konkretnej osoby zastanawiam sie - czy faktycznie, jesli sie kocha prawdziwie, to lepiej milczec, zeby sie nie sparzyc.
jedno wiem na pewno.
kiedys uwazalem emocje za najwazniejszy element zycia.
gowno prawda.
dochodze do wniosku, ze to wszystko jest tylko efektem mojej podswiadomosci, ze wszystko to sobie wmowilem. a moze wmawiam sobie, ze to urojenie? sam juz nie wiem. wszystko wydaje sie zbyt trudne.
moze to dlatego, ze zamiast oczekiwac sukcesow oczekuje porazki? a moze po prostu czas przestac zastanawiac sie nad tym, co jest mi niepotrzebne?
nigdy nie przestane myslec - to jest pewne, ale chyba czas najwyzszy zaczac myslec nad tym, co na pewno jest wazne - przyszlosc.
emocje przestaly byc dla mnie najwazniejsze, bo to nie one rzadza naszym zyciem.
gdyby nie adrenalina nie znalbym strachu.
gdyby nie endorfina nigdy bym nie dowiedzial sie, co to znaczy szczescie, zadowolenie, kto wie czy w ogole bym sie usmiechnal.
gdyby nie serotonina, dopamina i kanabidole (tak, one tez) zaden z bodzcow zewnetrznych by do mnie nie dotarl,
wiec jak ludzie moga mowic, ze milosc czy przyjazn rzadza ich zyciem, jesli bez chemii w swoim ciele nigdy tych uczuc by nie poznali?
czas zaczac myslec nad tym, co zamiast chujowych rozkmin i zjebanego humoru przyniesie mi profity.