Otóż właśnie dlatego nikt z moich znajomych nie ma adresu tego bloga. Od czasu do czasu muszę gdzieś uwolnić myśli i nie chcę żeby ktokolwiek miał do nich wgląd. Nie ufam nikomu na tyle, żeby powiedzieć to wszystko. Wolę trzymać się bezpiecznych pozorów i ograniczyć uzewnętrznianie się. Tutaj czuję się swobodniej, ale właściwie też się ograniczam. Polubiłam tu wiele osób, a jak już czuję, że ktoś nie jest dla mnie tylko anonimowym obserwatorem, to wolę jednak zachowywać pozory. Bo za pozorami kryje się właśnie takie coś.
Ale trzeba założyć maskę i jakoś żyć dalej. Upchnęłam wszystko jak zawsze za gruby mur i jest w miarę stabilnie. Do czasu aż znowu nie pęknie. Co ostatnio zdarza mi się coraz częściej. Trzeba będzie w końcu zrobić z tym porządek. Ale nie teraz. Teraz nie mam na to czasu.
Tak nawiasem mówiąc, to jeśli ktoś, kiedyś, w dalekiej przyszłości próbowałby ze mną być, to bardzo mu współczuję. I teraz już wszyscy wiedzą dlaczego należy współczuć tej osobie. No ale mniejsza. Na razie skutecznie udaje mi się z nikim nie być.
Jestem zmęczona. Nie spałam całą noc. Wstałam o 6, bo na 8 miałam zajęcia, a musiałam jeszcze posmarować Eris łapki. Wróciłam po 13 do domu i chciałam do 15 się przespać. Dwa razy obudzili mnie lokatorzy, właściwie to wiadomo kto musiał mi pokazać jak bardzo ma w dupie to że próbuję spać, a raz telefon. Spałam w sumie może pół godziny. O 18 mam kolokwium. Nie mam nawet siły przeczytać notatek, idę z niadzieją, że może zaliczy wszystkim.
Martwię się o Eris. Zwymiotowała po tabletce, więc już jej ich nie daję. Smaruję ją tylko maścią. Ale coś chyba ją boli. Dzisiaj po powrocie do domu w ogóle mnie nie przywitała. Leżała sobie zwinięta na krześle, podeszłam i ją pogłaskałam. Miałknęła tak płaczliwie. A później jak siadłam, to się podniosła, patrzyła na mnie i miałczała. Ona jest bardzo cichym kotem i prawie nie miałczy, albo robi to tak szeptem. W ogóle taka biedna teraz jest. Lepi się cała od maści, bo jak ma ją na łapkach, to przy próbach mycia rozsmarowuje ją po całym futerku. Nikt jej nie chce przez to pomiziać. Tylko ja ją przytulam i miziam, no bo to przecież moje dziecko, to co z tego, że się lepi.
Próbuję się dodzwonić na kardiologię, żeby umówić ją na usg serca, ale jednego telefonu nikt nie odbiera, a drugi jest cały czas zajęty. Będę próbować do skutku, bo chciałabym przed kontrolą u weta mieć już wynik.
Patrycja do mnie dzisiaj napisała. Pytała czy mam jakieś plany na sylwestra. Rozstała się z dziewczyną i została z wycieczką do Rzymu na sylwestra. Na pewno byłoby super, ale odmówiłam. Wiem w jakim jestem ostatnio stanie i nie chcę nikomu psuć planów swoim beznadziejnym nastrojem. Już nawet Moni powiedziałam żeby nie brała mnie pod uwagę w swoich planach, bo albo zostanę z rodzicami w domu, albo będę siedzieć sama we Wrocławiu. Nie mam ochotę na to całe świętowanie i zabawę. Obejrzę fajerwerki i idę spać. Taki mam plan.
Tak, wiem, mam problem.