Projekty, projekty, projekty...
Nie mam na nic czasu. Ciągle jest tylko gorzej.
Mój organizm jest dziwny. Coraz częściej nie słyszę rano budzika, który jest ustawiony najgłośniej jak się da. A jednocześnie mam tak płytki sen, że dzisiaj o 3:17 obudził mnie plakat, który odkleił się od drzwi i spadł na podłogę. Chyba jednak szelest kartki jest głośniejszy niż budzik.
Myślałam, że chociaż z powietrzem pójdzie mi łatwiej niż z wodą. Niestety stanęłam na rysowaniu cyklonów i nie wiem co dalej. Komora osadcza również mnie pokonała, uparcie wychodzi kąt 61 stopni, a powinien wyjść 60.
Nawet nie mam do czego odliczać. Do świąt? Będzie tylko gorzej niż jest.