Zdjęcie... nie wiem jak to opisać, ale niech będzie ;)
Uwielbiam jego dłonie, duże, silne, delikatne. Rozpływam się, gdy ostrożnie muska mnie po twarzy. Gdy ściska moją dłoń, tak mocno, aby nie pozwolić mi odejść bez niego. Gdy opuszkami palców zataczała koła na mym ciele, lekko i subtelnie. Uwielbiam jego dotyk, czuły i troskliwy.
Uwielbiam jego usta, słodkie i namiętne. Jestem jedną nogą w raju, gdy, gdy... Gdy on dopasowuje kształt swoich ust do moich. Nie raz delikatnie i czule, by pokazać jak bardzo mnie kocha, nie raz szaleńczo i mocno, aby udowodnić, że jestem jego.
Uwielbiam jego głos. Chrapliwy i męski. Szczególnie uwielbiam jak mówi dwa słowa. Kocham Cię. Gdy to wypowiada można gdzieś w głębi jego wyznania dosłyszeć niepohamowane szczęście ale zarazem niesamowitą frustrację, że miłość jest tak głęboka i tak mocno może związać człowieka, zostawić go bezradnym bez drugiej połówki. Uwielbiam jak mówi do słuchawki telefonu jak bardzo za mną tęskni. Wyznaje wtedy swoją rozpacz, nie widząc mnie zaledwie kilka minut.
Uwielbiam jego oczy. Mówią tak wiele. Są tak czyste i tak niebieskie, że można patrzeć na nie bez końca. Najpiękniejsze są wtedy gdy patrzy na mnie...
Uwielbiam jego całego. Jego uśmiech, jego posturę, jego zachowanie... Sprawia, że z płaczu przechodzę w śmiech. Że z żalu w wybaczenie. Że ze smutku w radość. Że z wściekłości przechodzę w bezgraniczną, zamkniętą w naszym świecie miłość. Nie potrafię przetrwać bez niego. Nie chcę przetrwać bez niego. Jedyne czego chcę to być z nim...
...Już na zawsze.
<3