Tak wyszło, że w ostatnią sobote miałem urodziny, zdjęcie zrobione mniej więcej przed zachodem słońca za budynki, a lokalizacja to dach naszego squatu, a że mieszkam na strychu to mam blisko....
Ganja, wódka, piwo, cola na zdjęciu, a dzień wcześniej się zaczeło świętowanie i tak przez 3 dni...
Bilans: wybity mały palec lewej ręki (jeżdżenie z zerwanym filmem na rowerze)
i kac jak cholera(definitywnie dużo alkoholu), tak więc od poniedziałku nie pije, ale jutro ide do "pracy" (wolontariatu) i będe stał za barem, więc coś na pewno wypije... :D
Dziękuje za uwage, życze miłego życia... :)