Nie ufamy ludziom, bo zawsze zawodzą. A jak już zaufamy...spotkamy osobę o której pomyślimy: ,,tak, z tą osobą mogłabym się związać'' - chociaż nie planowaliśmy żadnego związku w najbliższym czasie... to zazwyczaj ta osoba sprawia nam ból, zawód... i cała droga zaczyna się od nowa...
Piszesz, rozmawiasz godzinami z kimś przez całe dwa miesiące.... wszystko idzie w najlepszym kierunku.... On uważa że to przeznaczenie, że szkoda że poznajemy się dopiero teraz... że to niesamowite ile ludzi może ze sobą łączyć... że możemy rozmawiać godzinami na każdy temat i o wszystkich swoich odczuciach i uczuciach....że to nie może się skończyć inaczej niż szczęśliwym związkiem. Mąż, żona? Czy każda koleżanka jest żoną? Czy takie nazwanie kogoś to tylko puste słowa?
I co? Wyjeżdza ze znajomymi na urlop... Wraca i kontakt się urywa... Z jego strony.... Bez słowa wyjaśnienia... Później odkryty powód? Nowy związek...
I jak tu ufać ludziom? Jak chcieć się związać, okazywać uczucia i budować coś pięknego, nowego i trwałego? Jak każde okazanie tego, że nam zależy kończy się ciosem... Osoby, dzięki którym zaczynamy wierzyć w coś prawdziwego, realnego ranią nas za każdym razem, kiedy zaczyna nam za bardzo zależeć... ludzie nie potrafią docenić drugiej osoby.
Egoizm jest dobry, ale zdrowy egoizm.