photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 28 SIERPNIA 2013

Nowa droga

Cześć!

Przepraszam, że tak późno ale wcześniej nie dałąm rady. Zamieściłąm tu moje pierwsze opowiadenia napisane pod wpływem impulsu. Mam nadzieje że się wam spodoba. xD

/ Paulina 

___________________________________________________________________________________________________________

 

Nowa droga

 

Jest 23 grudnia. Każdy z mojej klasy jest podekscytowany od tygodnia. Tylko nie ja. Chcecie wiedzieć dlaczego? Rok temu straciłam najważniejszą osobę w moim życiu. Dobrze pamiętam ten dzień w radiu leciało w tedy Hall of Fame. Jechaliśmy razem z wigilii u znajomych na którą chodziliśmy od 3 lat co roku. Tym razem inaczej się to skończyło. Pamiętam byłą to godzina 23 kiedy przejechaliśmy na zielonym świetle przez skrzyżowanie nagle zobaczyłam z boku jak jedzie na nas tir. On zmarł na miejscu a ja cudem przeżyłam. Okazało się że kierowca tira miał we krwi 1.2 promila alkoholu. Byłam w śpiączce przez miesiąc. Gdy się obudziłam przerażona nie wiedziałam gdzie jestem. Nagle zdałam sobie  sprawę że to mi się nie śniło. To się stało naprawdę. Nie jestem  w stanie opisać słowami tego co czułam przez kolejne miesiące. Do dziś nie mogę się pogodzić z tym, że on nie żyje. Może się przedstawię. Mam na imię Jesica i mam 19 lat. Codziennie chodzę na cmentarz odwiedzić mojego dziadka i Marcina -mojego chłopaka. Spędzam tam przynajmniej 2-3h. Nienawidzę muzyki, świąt, każdego dnia i siebie za to, że przeżyłam. Pytacie się jaki Marcin był? Marcin był wysoki, miał 187 cm wzrostu, ciemne włosy i błękitno-zielone oczy. Miał 20 lat gdy to się stało. Wyglądał jak grecki bóg. Był bardzo opiekuńczy. Pamiętam jak chorowałam, codziennie przychodził i się mną opiekował. Zostawał ze mną wtedy dopóki nie zasnęłam, a teraz, teraz go nie ma. Czuje się jeszcze bardziej samotna niż w tedy gdy mój dziadek zmarł. Był to rok zanim zaczęłam spotykać się z Marcinem. To on wyciągnął mnie z depresji. Dzisiaj powinnam być z nim na wigilii u znajomych. Przez to wszystko odpuszczam sobie studia bo nie mam dla kogo żyć. Wieczorem postanowiłam wyjść na spacer. Wzięłam jego mp3 i poszłam. Zaczął padać śnieg gdy doszłam do bloku w którym mieszkał. Postanowiłam że wejdę do jego mieszkanie, ponieważ  miałam jeszcze klucze. Wszystko tam było takie jak pozostawił przed wypadkiem. Chciałam choć odrobinę poczuć jego zapach,  więc otworzyłam szafę w której miał bluzy. bluzki i koszule. Gdy sięgałam jedną z jego ulubionych bluz wypadło jakieś pudełko zapakowane w świąteczny papier. Na metce było napisane "dla Jesicii <3" rozpłakałam się w tym momencie. Gdy otworzyłam pudełeczko ujrzałam przepiękny pierścionek z Apartu a na jednej ze ścianek było napisane "Merry me". W tedy zrozumiałam czemu namawiał mnie żebyśmy spędzili święta u moich rodziców. Nadal płakałam, ale wtedy poczułam jak by on tu ze mną był. Pewnie zastanawiacie się dlaczego wszystko było takie jak zostawił je Marcin. Marcin nie miał rodziców mieszkał z kolegą, a ja powiedziałam żeby tych rzeczy nie oddawał. Zgodził się. Postanowiłam wziąć tę bluzę ze sobą żeby czuć choć troszkę jego obecność. Święta minęły szybko i smutno. Prawie cały dzień spędziłam na słuchaniu muzyki z jego mp3 i patrzeniu jak pada śnieg. Oczywiście byłam w jego bluzie. Była godzina 17.30 gdy zadzwonił mój telefon. Był to jego współlokator. Chciał się spotkać w kawiarni jutro. Zgodziłam się. Zasnęłam na fotelu w którym on zawsze siadał. Obudziłam się około 8 cała zdrętwiała. Poszłam się wykąpać bo o 11.30 byłam umówiona na spotkanie. W kawiarni Kacper, tak miał na imię jego współlokator, powiedział mi, że nie może już trzymać tych rzeczy bo znalazł nowego współlokatora, ponieważ z czynszem sobie nie radzi. Naskoczyłam na niego że nie morze i zaczęłam płakać. On mnie uspokoił i powiedział że możemy znaleźć jakieś wyjście. Dopiero po dłuższej chwili namysłu powiedziałam że wszystko wezmę do siebie. Nie był to dla mnie kłopot, ponieważ mieszkałam w domku rodzinnym. Nie miałam ochoty spędzać świąt wraz z rodzicami wolałam spędzić je sama przy grobie mojego ukochanego siedziałam tam dosyć długo. Było mi strasznie zimno i nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Gdy się obudziłam byłam w szpitalu a przy mnie siedział jakiś chłopak. Był tak bardzo podobny do Marcina że w pierwszej chwili wydawało mi się że to on. Ale to nie był on. Chyba się na niego dziwnie patrzyłam bo zaraz się przedstawił i opowiedział jak to się stało ż jestem w szpitalu. Okazało się że miał podobną sytuacje. Tylko był starszy o 4 lata. Też był na grobie swojej ukochanej która zmarła 3 lata temu. Gdy o tym

opowiadał miał łzy w oczach. Powiedział mi też, że jestem do niej strasznie podobna. Było to bardzo dziwne, że my obcy do siebie ludzie mamy tak identyczne historie co do naszych związków. Po kilku tygodniach nadal się z nim spotykałam bo przy nim czułam się jak przy Marcinie. Czyli było mi tak "ciepło na sercu" czułam się bezpieczna. W lipcu powiedział mi, że nie czuje do mnie coś więcej. Przeraziłam się i uciekłam. On mnie wołał ale nie zatrzymywałam się. Dopiero po 3 tygodniach nie odzywania się do niego zrozumiałam co on tak na prawdę dla mnie znaczy. Próbowałam się do niego dodzwonić, ale nie odbieram. Zdałam sobie sprawę, że go straciłam. Gdy poszłam do jego mamy ona powiedziała, że Michał jest w szpitalu. Pobiegłam tam od razu. Nigdy nie miałam takiej siły w nogach co teraz. Znalazłam go. Był w śpiączce. Od tej pory każda noc i dzień spędzałam przy nim. Czułam, że nie mogę go opuścić. W głębi serca czułam jakby Marcin sprowadził go na moją drogę. Po dwóch tygodniach obudził się. W tedy poczułam się tak naprawdę szczęśliwa od momentu ostatniego spotkania z Marcinem. Od razu rzuciłam mu się na szyję z płaczem on lekko, ale odwzajemnił uścisk. Szepnęłam do mu do ucha że go kocham i go pocałowałam w usta. Gdy już wychodził ze szpitala postanowiłam zamieszkać z nim choć na chwilkę żeby się nim zająć. Po kilku dniach zerwała się pierwsza letnia burza. Od śmierci Marcina strasznie bałam się burz, więc zapytałam czy mogłabym obok niego się położyć.  Zgodził się więc położyłam się i się w niego wtuliłam. Czułam jego oddech na moich ramionach. Gdy zaczęło grzmieć za każdym razem przytulałam się do niego coraz bardziej, a on mnie uspokajał. Była to pierwsza spędzona noc razem z nim . Potem było już tylko lepiej. Uświadamiałam sobie że z dnia na dzień coraz bardziej go kocham. Zaczęliśmy się spotykać od września, a w listopadzie się do niego wprowadziłam. W grudniu przeżyliśmy pierwsze wspólne i wspaniałe święta. Rok później też w święta , oświadczył mi się. 

 

THE END :D

Komentarze

youmakemyheartbeat Masz talent .! :D
28/08/2013 1:02:24
Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika zielonookawariatka14.

Informacje o zielonookawariatka14


Inni zdjęcia: Jeszcze czego locomotiv... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24:) dorcia2700:) locomotivMałe dziecko bluebird11BALATON usinska