co za dzien...
obudzilam sie z misja naumiania sie englisza ;p i mialam depresje jeszcze
potem chcac wyjsc z domu zobaczylam ze zostalam zamknieta na 2 razy i nie moge wyjsc z domu
pukalam wiec az w koncu sasiadka wyszla z mieszkania i po rozmowei przez drzwi pobiegla pod blok, gdzie przechwycila moje klucz zwiniete w skarpetki i przyjechala mnie otworzyc :D
potem mialam spine z trmawajami i popierdziulalam na czerwonych, a na zielonych jakjechala policja na sygnale i glupio sie na mnie patrzyli ze wbieglam i sie cofnelam ;p
wfowalam i myslalam ze umre z nudow, nie bylo relaksacji :(
zaliczylam englisz na iekne 25/30 pkt
i wesola wrocilam na osiedle gdzie w pobliskim warzywniaku odbylam rozmowe na temat kapusty czerwonej, zwanej rozniweez modra ;p
nawiedzilam Bartosza w ccelu odebrania od neigo ksiazki dla Huby, z ktorej mu wcale nie chce sie uczyc ;p
nie ma to jak mieszkac z ludzmi na jednym osiedlu ;)
i brzuszek mnie pobolewa... wiec chcialam zaaplikowac termoforek, ale on jest w Bydzi :(
wiec se jeblam zielona cherbatke w kroliczkowym kubeczku z brazowym cukrem :)