[omijając depresję na wszelakie sposoby dochodze do wniosku, że skubana poprostu nie chce mi odpuścić! jutro nie mam u kogo jeść śniadania, więc nie mam po co wstawać. jutro nikt nie przyniesie mi śniadania do łożka więc będę musiała ruszyć dupę z łożka i wzywać wszystkich świętych /jak zwykle/ o nieskazitelnie niski stan pokarmu w mojej lodówce. po stwierdzeniu że sa tylko powidła śliwkowe i troszq spleśniały ser dostane mega kurwicy gdy nie będzie chleba. jutro więc wstane ubiorę spodnie i płaszcz i pójdę z rana do abc. jutro pomaluję paznokcie i jutro umyję w końcu włosy. jutro przyżekne sobie że nie będę płakała i jutro spojrze w kalendarz. jutro powiem sobie że jest środa i ni chuja nie moge iść pogadać z bibliotekarką, bo po co gdy nie mogę wyporzyczyć książki? jutro znowu wezmę do ręki Ulicę Marzycieli, a po dziesięciu minutach walne się płaską ręką w czoło. puk. puk. puk. kretyństwo, ale wciąga, od pierwszego akapitu /tu robi przerwę na włączenie piosenki, po raz enty/ jutro jak zwykle wyłączę mózg posprzątam w kuchni i ogarnę w łazieńce bo syf że szok i usiądę przed kąpem. popatrze na zeszyty na wieży i powiem sobie: kurwa, zielińska zacznij robic jakiś jebany projekt bo w drugim tygodniu lenistwo cię zupełnie rozpierdoli! po czym wracam do czytania Ulicy Marzycieli. Oskrobie ziemniaki i usmażę klopsy, potem się ogarnę bo znów będą wszyscy mięli wąty do biednej małej zielunki. każe basterkowi wstać z wyra /on tez nie będzie zadowolony że przychodzi ktokolwiek do naszego zacisza/ dam mu źryć i ponuce -dance with me- zatańcz ze mną w moim świeci fantazji... Potem napewno ktoś przyjdzie do domu, pokłócimy się jutro, popyskujemy jutro. Jutro się zmobilizuję. Jutro znowu będę walczyć z depresją ni chuja nie chcę jej wpuścić w moje kręgi, bo oto jest bardzo /przerwa na muzik/ cholera rozwinięta i w ogóle. jutro depresję będe waliła łopatą bo jej głupim łbie. jutro zrobie jakiś projekt, o czym napisze już jutro. jutro wstawie jakieś zdjęcie. jutro może napisze do ciotki na nk. jutro moze skoncze Ulice Marzycieli.]
[kogut myślał o niedzieli a w sobotę łeb mu ścieli.]
[trudno. widocznie taki juz mój los]
[Won't you dance with me
In my world of fantasy
Won't you dance with me
Ritual fertility]
Nouvelle Vauge.
[Może zatańczysz ze mną
W moim świecie fantazji
Może zatańczysz ze mną
Rytualna płodność]
KLIK -dance with me-