miałam dziś bardzo przyjemny dzień:)
byłam w teatrze, gdzie pracuję, do ok. 13, gdzie bardzo miło spędziłam czas pracując [podglądając próbę spektaklu, zajadając się słodyczami i robiąc kosze jako podziękowanie dla szkół z okazji festiwalu w naszym teatrze]. dostałam papier pakunkowy w prezencie, którego szukałam wszędzie dosłownie! oraz płócienną torbę z logo naszego teatru. potem postanowiłam małe zakupki. w moim ulubionym sklepie indyjskim. kupiłam szawadery i wiklinowy koszyczek. następnie pszeszłam się do mojego drugiego ulubionego sklepu indyjskiego w mieście;) Lokaah. na pewno kojarzycie;) tam kupiłam dwie pary kolczyków oraz notes [link], który pewnie wykorzystam na spisanie kuchennych przepisów:) i drugi notes - o taki, na moje myśli, pomysły itd. stary mi się już kończy... wracając na kolejkę wstąpiłam do bio piekarni na szpinakową muffinę [wyśmienita! sprzedawał mi ją ewidentny gej;d taki śmieszny koleś!;d aż będę tam przychodzić bo jest tak przyjemnie, gejowsko sympatyczny;d] a już u siebie, wstąpiłam po kilka smakołyków do sklepu [m.in daktyle, syrop z łowicza o smaku jablko z cynamonem oraz imbir]. zmierzając szybkim krokiem do domu, aby już nie śledzić witryn sklepowych [bo wydalam majątek tego dnia;)]... wstąpiłam do mojego ulubionego lumpa;) no musiałam! ten śliczny sweterek mnie wołał i jakby na mnie czekał! no nic, wstąpiłam drugi raz dzisiaj do bankomatu i kupiłam go, nie mogłam inaczej;d
uwielbiam takie dni!:)
dziś na śniadanie gotowa owsianka od kupca. a że takim bzdetkiem się nie najem - zjadłam dwie. taką i taką.
musze przyznać, że z karmelem była lepsza.
później serek wiejski, kilka cukierków [trufle, mini marsy, yummy!].
dalej szpinakowa babeczka z bio piekarni.
a przed chwilą filiżanka naturalnego jogurtu z syropem z jabłek i cynamonu zmieszana z daktylem i otrębami owsianymi.
wciąz popijam zieloną herbatkę.
jade jeszcze dziś do znajomej. pewnie coś u mniej zjem.
mam nadzieję, że u Was wszystko dobrze:)
już dziś o 20:00 w trójce ogłoszenie pierwszego artysty Opener'a 2013! [link]
.
liczę i marzę o Florence, o sigur ros... Bona Ivera już wymarzyłam!:)
pracowałam na Openerze 2012 i moje marzenie się spełniło - byłam na jego koncercie. kocham tego faceta.
zostawiam Was z Justinem:)