" Szedłem z Jurkiem przez stare miasto.
- Czemu nie odpowiadasz tym wszystkim ludziom? - usłyszałem pytanie.
Wyjątkowo był to głos Jurka. Ale On przecież nie zadawał pytań. On tylko stwierdzał, zawsze tylko stwierdzał.
- Bo ich nie znam. - odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
- Więc czemu wręcz kłaniają Ci się mówiąc Ci dzień dobry?
- Nie mi się kłaniają. Nie mi tylko Jemu.
Jurek zrozumiał o co mi chodzi. wiedział co ostatnio przeżyłem i jakie nurtują mnie pytania. Nie wiedział tylko jednego. Jak dużo z tego co mówię jest prawdą. Mimo że widział parę rzeczy, nadal miał wątpliwości. Nie wiedział czy mi wierzyć. No coż, cieżko mu się nie dziwić.
Przeszliśmy kawałek w milczeniu.
- Wiesz co mnie zastanawia? - tym razem ja zadałem pytanie, ale nie oczekiwałem odpowiedzi
- Od kogo to wszystko pochodzi, czy od.... - głos uwiązł mi w gardle. Wiedziałem dobrze, że od tamtego czasu nie mogę wymówić tego imienia. Ale mimo wszystko próbowałem. Próbowałem codziennie i zawsze kończyło się tym samym.
- Czy to pochodzi od światłości, czy jednak od tej strony, która pozostawała w cieniu? Bo czy ten który jest taki dobry pozwoliłby mi wiedzieć że ona - wskazałem głową dziewczynę po drugiej stronie ulicy - właśnie zastanawia się jak skończy liceum? Jak pogodzi swoje życie? Jak powie rodzicom, że w wieku szesnastu lat jest w ciąży? Albo on - wskazałem chłopaka który nas minął - czy mógłbym wiedzieć, że właśnie zamordował staruszkę i ukradł jej wszystkie pieniądze? Że wykradł z domu całą kosztowna biżuterie, a teraz jest z tego nieziemsko zadowolony, bo wreszcie kupi działkę i będzie miał odlot. Nie będzie musiał kraść i pożyczać przez dobrch parę miesiecy i będzie miał ćpania ile zapragnie. Czy Światło by mi pozwoliło to wiedzieć? - Jurek był przerażony, to nie jest człowiek który mógłby się obawiać nawet kilku dresów z nożami, a w jego oczach widziałem strach, ale co było najgorsze to mi się właśnie podobało. Mimo wszystko nie skończyłem wątku, więc kontynuowałem. - No i, czy światłość pozwoliła by mi na to? - wyciągnąłem papierosy, poczęstowałem Jurka i sam zapaliłem.
- Nie martw się - uprzedziłem jego pytanie - nie mam tak ze wszystkimi, poza tym, nie chcę cię kontrolować, a nic nie dzieje się bez mojej własnej woli.
Jurek z niedowierzaniem patrzył na to wszystko, a ja wyciągnąłem z kieszeni zmięte 2 stówy i dałem najbliższemu żebrakowi. Mój przyjaciel był jeszcze bardziej zdziwiony.
- Ale czy ciemność pozwoliłaby mi tak się zachować? - spytałem
Skręciliśmy w boczną uliczkę. Obaj bardzo dobrze wiedzieliśmy gdzie idziemy. Tam gdzie zawsze w trudnych momentach.
Był środek dnia, a my szliśmy do baru. szliśmy do najgorszej speluny, tylko po to, żeby znowu się uchlać.
Po chwili Jurek odezwał się.
- Słuchaj... Myślę, że Ciemność jest zdolna do dobra, ale tylko takiego, które zaprocentuje w złu.
Po tych słowach obaj zamilkliśmy i do samej Malinki ( swoją drogą ciekawa nazwa dla takiej nory) już nic nie mówiliśmy"
fragment opowiadania, które dostałem dziś od Kuby. mam nadzieje że dziś ono zmusiło Cie do refleksji.
P.S. Dziękuję Kuba za pozwolenie użycia tekstu