Jestem wykończona.
Samotnością, otyłością, brakiem zrozumienia, brakiem miłości, kilogramami, brzydotą.
Jestem zmęczona.
A przecież nie mogę się poddać. Nie mogę.
Jak głupia czekam codzienie,żebyś udostępnił się na jakimkolwiek komunikatorze.
Czekam i czekam. Wmawiam sobie stale,że jest mi to obojętne czy sie pojawisz czy nie.
Ale oszukuję samą siebie. Za każdym razem, każdego pieprzonego wieczora czekam na Ciebie.
Potem sie pojawiasz i jedyne o czym myślę to " napisznapisznapisznapisznapisz"
A Ty nie piszesz.
Narobiłam sobie jakiś nadziei. I teraz mam za swoje.
Weźcie mi facetów. Wywalcie ich w kosmos.
Ale to i tak problem leży we mnie, nie w nich.
tak, jutro zaczynam diete.
Taaaa, które to już ' jutro ' ? :/