photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 30 GRUDNIA 2012

Żegnaj 2012!

Czas na podsumowanie 2012 roku. 

Postanowiłam, że zrobię to dzisiaj, gdyż jutro mogę nie mieć już czasu. Rozpoczynając... Nie mam żadnych zdjęć i w sumie nie wiedziałam co powinno być na zdjęciu podsumowującym cały ten rok. Dużo się wydarzyło, wiele osób przewinęło się w tym roku, wiele odwiedziłam miejsc i poznałam ludzi. Ale tak podsumowując wszystko co się działo... Od razu wiedziałam, co w tym roku było najważniejsze. Od samego początku roku, aż do dzisiaj, choć niekiedy się waliło i paliło, była przy mnie jedna osoba. Zapewne nikomu, kto mnie zna, nie muszę jej przedstawiać :) Moja tegoroczna dewiza brzmi: 'Umiesz liczyć, licz na siebie... lub na Friki!' :*

 

Styczeń rozpoczął się dość spokojnie. Raczej wszystko skupiało się wokół szkoły. Ku żadnemu wielkiemu wydarzeniu, w tamtym okresie, moja pamięć nie sięga. Luty to ferie taneczne, na warsztatach i całkowicie leniwy tydzień w Warszawie, po którym przytyłyśmy z Friki po parę ładnych kilogramów ;p. W lutym było też dużo spontanicznych spotkań, ze starymi znajomymi. Marzec zaczął się dość burzliwie. I wprawdzie cały taki był... Wydarzenia słodko-słone, a było ich dość sporo. Poza tym dużo się działo wokalnie. Chyba najbardziej aktywny, pod tym względem, miesiąc w całym roku. Końcówka miesiąca już nieco spokojniejsza i milsza, warszataty wokalne w Toruniu itd.:). Wydaję mi się, że kwiecień to najbardziej przełomowy miesiąc, ponieważ właśnie w tym czasie, razem z Friki, dołączyłyśmy do Body Dance, co miało ogromny wpływ na całą resztę roku :). Parę imprez urodzinowych i generalnie spokojny miesiąc. Maj to naaajbardziej burzliwy miesiąc i także bardzo przełomowy. Miesiąc, w którym zrozumiałam wiele spraw i naprawdę dowiedziałam się, jak bardzo można się na kimś przejechać. Generalnie działo się bardzo dużo negatywnych rzeczy. Kłotnie, rozstania, rozczarowania itd. itp. Jednym wydarzeniem, które w maju wspominam dobrze, to chyba majówka u Kostka :) W czerwcu sporo sukcesów wokalnie. Praktycznie jezdziłam tylko z festiwalu, na festiwal i z występu, na występ. Parę nagród i miejsc na podium wpadło. Drugie miejsce w wojewódzkim festiwalu i chociażby pierwsze w szkolnym. O, i jeszcze miło wspominam nie swój bal :D. Oceny na świadectwie też wypadły całkiem nieźle. Lipiec, chcąc nie chcąc, musiał się rozpocząć dobrze. W końcu zaczęły się wakacje, na które straasznie długo czekałam. Trochę spontanów, trochę zaplanowanych wyjazdów, wycieczek, wyjść, wypadów itd., trochę błogiego lenistwa i też niekiedy nudy. Pierwsze dwa tygodnie, które spędziłam w Koro, były wielkim umocnieniem mojej przyjaźni z Friki, według mnie :). Oczywiście BUŁGARIA :D Choćbym pisała do jutra, nie udałoby mi się opisać w całości, tego co się tam działo! Najlepsze wakacje pod słońcem to, rzecz jasna, z Olką i Patką <3 Imprezy, plażowanie, wooooooolny czas na mieście do 3 w nocy :D, łamanie regulaminu na każdym kroku, bajzel jakich mało, wszystkie teksty Olki i Patki. Nawet (już teraz) dobrze wspominam to ochydne jedzenie (chociaż w sumie nie wiem..), nieustający upał, czasem nie do zniesienia, natrętnych Rumunów, i to, że prawie wyleciałyśmy z obozu :D. Kiedy w sierpniu wróciłam, czekał mnie kolejny wyjazd... Aż na Pieczyska :D Ale te dwa tygodnie z Olivią, Body Dance i wszystkimi innymi to też jedne z najlepszych dwóch tygodni w całym roku! Pobyt też czasem z problemami ale i tak fantastyczny! *.* I niestety wylot Kasi, do Peru. Roczna rozłąka. I to raczej mniej fajne wydarzenie. Od września zaczęła się szkoła, niestety... październik podobnie... i tak już do samego listopada niewiele się zmieniało. W międzyczasie imprezy u Olivii, treningi, treningi i jeszcze raz treningi, śpiewanie i generalnie taka trzymiesięczna szara rzeczywistość. Jednak cieszę się, że jakoś (i to wcale nie tak źle) przeżyłam tą jesień, której nienawidzę. No i grudzień... Z początku zapierdziel w szkole ale przetrwałyśmy :). Na pewo, jeden z pierwszych, większych kroków, w stronę śpiewania (i na pewno nie ostatni!). Raczej niespecjalne święta... No i dzień dzisiejszy. Siedzę, piszę od dobrej godziny, wspominam wszystko co się wydarzyło i szykuję się mentalnie na jutrzejszego Sylwestra :)

Hm... przesadziłabym, gdybym stwierdziła, że to był super rok. Tak naprawdę to było bardzo przeciętny. Raczej wydarzyło się więcej przykrych rzeczy, niż tych radosnych. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło - definitywnie! :) Nie było aż tak źle, jak na siódemkowy numerologiczny rok osobisty (czyli taki najtrudniejszy w cyklu dziewięciu lat). Do tego udało mi się zrobić cztery rzeczy z mojej listy rzeczy do zrobienia do 18 :D Mam dość spore nadzieje, dotyczące roku 2013. Niech się dzieje, co chcę - byle było więcej radości i mniej smutków, niż w tym roku! :)

No to co... Witaj 2013! :)

Informacje o zelkaax


Inni zdjęcia: Dzisiejszy KSIĘŻYC *5,5%* xavekittyxSzczęśliwa 13-stka bluebird11Dom kolorów elmarInformator o Egipcie bluebird11304. 4miljony... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24