Moi znajomi kpią z samookaleczeń. Dlatego chodzę sobie w swetrach z rękawami po kolana
i udaję, że nie wiem o czym mówią. Przecież się nie przyznam, stroili by sobie ze mnie żarty,
a po co mi to. Nawet nie wiem czy kiedykolwiek pokaże się im w bluzce z krótkim rękawem.....
haha chyba dopiero na lato jak blizny się zagoją, chociaż i to nie jest pewne, bo prawdopodobnie
pojawią się nowe. Moje kolejne błędne koło. Mam ich tak dużo, że już zliczyć ich nie potrafię.
Wszystko co mnie otacza przeradza się w labirynt. Czy ja w ogóle z tego wyjdę.....
na dzień dzisiejszy wiem że nie. Z jednej strony chce, bo wiem, że to niszczy mi życie,
z drugiej natomiast bez tego nie potrafię żyć. Czy to przypadkiem nie zabrzmiało jak pułapka?