Ostatnio się wiele dzieje, nawet bym powiedział za wiele. Trafił się wyjazd do Boszkowa, na którym odpocząłem od zgiełku miasta, jednak nie od głupoty moich znajomych, w ostatni dzień myślałem, że dostanę szału. Dziewczyna mojego przyjaciela kupiła arbuza, oczywiście każdy po kawałku dostał, miło było do momentu zjedzenia go. Cześć osób potrafiła wykazać się odrobiną poszanowania do właściciela pola namiotowego i wywalić skórę do kosza., po za jednym nawalonym kolegą i nią. A na zwrócenie uwagi było "i co z tego?" no kurwa mać. Szał pizdy i nic więcej, syf po takich "okazjach" sprzątałam z jej chłopakiem przez 2h prawie przy okazji się pakując. Doszedłem z nim do wniosku, że niektórych po prostu nie ma sensu brać na wypady na kilka dni.
P.s.
Po zakupie nowej pianki do nurkowania trzeba było ją ochrzczić :D