Około miesiąca temu miałam tyle świetnych planów jak zmienić swoje życie, jak zmienić się i moją przyszłość.
Chuj strzelił. Zaczynamy again. Znowu.
Niektórzy ludzie tak mają, że wiecznie zaczynają od nowa. Początek jest zawsze najtrudniejszy, później już nie pamiętamy jak to było przed.
Zjadłam jak dotąd śniadanko. Pyszne śniadanko. Dwie kanapki z żółtym serem i ogórka gruntowego, a następnie pół kubka płatków z kakaem. Drugie pół mi siostra zjadła. Było trochę po 9. Za jakąś godzinę będzie obiad. A potem będę starała się wytrzymać i znaleźć sobie zajęcie do kolacji.
Przez ostatni tydzień nie licząc wczorajszego dnia żyłam o 3 posiłkach dziennie i miałam mnóstwo ruchu. Pomagałam chłopakowi i jego przyjacielowi na kwaterce obozu harcerskiego. Było naprawdę fajnie. Kuba mówił, że zeszczuplałam. A skoro on tak twierdzi, to ja w to wierzę i jestem szczęśliwa. Chciałabym odrobinę zgubić brzuszek. Zajpierw zajmijmy się podjadaniem.
Harcerstwo to naprawdę bardzo fajna sprawa. Żałuję, że nie zajęłam się nim wcześniej, jeszcze w podstawówce kiedy miałam okazję. Mnóstwo ludzi mówiło mi, że to nic fajnego spać pod namiotem w lesie, a argumentem mamy był koszt zakupienia mundury. Bzdura, mundur wcale na początku nie jest taki ważny. Liczą się ludzie, spędzanie razem czasu i stworzenie wspólnie czegoś fajnego dla tych dzieciaków.
Zuzia przed moim wyjazdem stamtąd dała mi drewienko z wyrytym dh. Kala. To było naprawdę bardzo miłe i urocze. Blondi i Lena prosili abym jeszcze została. A zuchenka Lena pytała Kuby, gdzie druhna Kala. To naprawdę bardzo miłe. Polubiłam te dzieciaki.
W dodatku 11 sierpnia mija mi 3 miesiące związku z Kubą. Chciałabym z nim spędzić ten dzień. Muszę poprosić rodziców o to, aby zgodzili się bym jechała jeszcze raz. Gorzej z kasą. Ale miejmy nadzieję, że Gandi się będzie też wybierał i przy okazji zabiorę się z nim i Rudą. Poza tym chciałabym zobaczyć fireshow w ich wykonaniu.
A póki co mama smaży kotlety na obiad.