Mieliście pewnie nieraz w swoim życiu tak, że mieliście wszystko - każdy na swój własny popieprzony sposób, jednak odczuliście, że jednak coś was męczy. Ja mam tak dzisiaj, dzisiejszy dzień prawie nie różnił się od innych. Wstajesz rano, ogarniasz siebie, mieszkanie, gotujesz obiad, ogólnie wykonujesz czynności którymi zajmujesz się na codzień a wieczorem, kiedy usiądziesz sobie spokojnie, słuchasz odprężającej Cię muzyki czy oglądasz telewizor - robisz cokolwiek co Cię rozluźnia i zaczynasz myśleć myśleć o swoim życiu, o drugiej połówce, o tym co mogłaś zrobić, jak to zrobić albo nie zrobić, o tym czy starczy Ci do kolejnej wypłaty, bo masz do spłacenia ratę za kredyt, rachunki, dom na utrzymaniu, czy będziesz miała co dać jeść dzieciom. I wtedy myślisz - kurwa. Chodzisz do pracy, naparzasz jak szalona razem z mężem, żeby było was stać na utrzymanie domu i na wszystkie inne wydatki które masz. Chciałabyś mieć kolejne albo pierwsze dziecko, ale myślisz cały czas myślisz o pierdolonych pieniądzach. O tym że masz zbyt krótką umowę w pracy, albo o tym czy jak wrócisz po macierzyńskim czy Cię nie wypieprzą na zbity pysk. Wszędzie są pieniądze. Są naszym szczęściem, są ryzykiem, są smutkiem, są. Po prostu. A Ty żyjesz z dnia na dzień, bo nie wiesz co będzie, nie wiesz czy .. To jest najgorsze, a co jeśli (..) ? Każdy w swoim życiu chociaż raz zadał sobie to pytanie i pewnie mało osób poznało odpowiedź, bo nie każdy podjął to ryzko i sprawdził. Ale każdy zyje, tłucze w kółko to samo, jest zajebany rutyną że aż miło, każdy komentuje, lamentuje, robi wszystko tylko nie ryzykuje i nie rozumie tuch którzy zaryzykowali. Boli mnie ten świat - bolą mnie ludzie którzy stali się tak obojętni. Bolą mnie rodzice, którzy myślą że dobrze wychowują swoje dzieci a te dzieci są rozpieszczonymi, wrednymi i zazwyczaj grubymi bachorami.. Boli mnie brak empatii ludzi na krzywdę zwierząt które nie mogą się "odszczekać" ani obronić. Nasz świat ginie. Dziękuję.