Julia szła do szkoły cicho szurając butami.
Zastanawiała się nad tym jak zacząć rozmowę z Nim. Ta sprawa wprawiała ją w przawdziwe zakłopotanie.
Nie wiedziała jak to wszystko... o co tu chodzi..
Długo namyślała się czy to czasem nie jakiś głupi kawał czy zakład w stylu chłopców.
W oddali pojawił się budynek szkoły.
Julka wzieła głęboki oddech po czym ruszyła w tamtą stronę.
Ten dzień był bardzo dziwny. Lekcja kończyła się za lekcją a przerwy były jedyną szansą by z nim pogadać, mimo to gdy tylko zobaczyła jego sylwetkę na końcu korytarza jej cała odwaga uleciała niczym dym z wygasającego już ogniska.
Na następnej lekcji również obiecywała sobie że pójdzie do niego i wyjaśni to całą dziwną sytuację, a ujrzawszy go skręcała w pierwszy korytarz dzięki któremu nie natkną się na siebie.
i tak minął cały dzień. A ona nadal bała się to wszystko rozgrzebaywać.
Wieczorem zadzwoniła do Wiktorii:
-No i jak ?- z niecierpliwością Wiktoria zaczeła wypytywać przyjaciółkę.-rozmawiałaś z nim ??
-Nie , nie gadałam.
-Dlaczego?-zapytała Wiktoria
-Bo bo nie mam odwagi.
Ale po chwili wpadła na pomysł!
Dedyk dla Miśka
Jednak miałeś rację...
wygrałeś ten zakład
Ale chyba nie skopiesz mnie .?.