***
- Muszę zasnąć - pomyślałem i włożyłem do uszu słuchawki mając nadzieję, że Coldplay mi w tym pomoże. "Kiedy robisz, co w twojej mocy, ale nie osiągasz celu" - te słowa idealnie pasują do tego, co teraz czuję. - Przede mną cała noc - pomyślałem i oddałem się muzyce.
Godzina 9:43. Obudziłem się, a moje ręce machinalnie powędrowały w stronę telefonu. Jedyne co mnie interesowało, to czy odpisała. Nie byłem pewien czy sprawdzić, czy nie.
- Okej zobaczę - postanowiłem. Wydawało mi się, że Messenger ładował się wiecznie.
- Przeczytano 3:05 - jasne - mruknąłem.
Czego się spodziewałem? Byłem głupi myśląc, że odpisze. Dlaczego miałaby to zrobić. Dlaczego miałaby odpisać szaremu, zwykłemu mnie. To bez sensu. Jedyne czego potrzebuję teraz to śniadanie. Idąc po schodach można było wyczuć słodki zapach naleśników polanych sosem czekoladowym. To mogło oznaczać jedno - sobotnie śniadanie. Uwielbiam tę tradycję.
- Cześć mamo - powiedziałem zaspanym głosem.
- Dzień dobry Charlie - odpowiedziała przewracając naleśnik. - Wyspałeś się? - zapytała, skupiona na równomiernym wylaniu ciasta.
- Tak - odparłem.
Przecież nie powiem jej, że pół nocy nie spałem, myśląc o dziewczynie. Od razu musiałbym opowiedzieć wszystko łącznie z tym jak ją poznałem. Nie mam ochoty na to, szczególnie w sobotę rano. Na stole czekał na mnie talerz z idealnym śniadaniem. Usiadłem i zacząłem ucztę. Po śniadaniu poszedłem pod prysznic. Nic tak nie stawia na nogi jak zimny prysznic.