Przez ostatnie 3 dni miałam chwile wielkiego załamania. Zawaliłam wszystko o co tak walczyłam od początku. Sięgnęłam po czekoladę i colę a obiecąłam sobie, że tego nie zrobię. Weekend przebiegł imprezowo, chociaz w piątek i sobotę miałam się uczyć na niedzielną poprawkę. Koniec końców wróciłam w niedziele ok 12, wzięłam prysznic i jeszcze nawalona ruszyłam na poprawkę, którą miałam na 14. Niedługo zobaczymy efekt. Miejmy nadzieję, że ściagi mnie nie zawiodły. Co do dzisiaj to się lenie w łóżeczku przeziębiona jestem nie chce mi się wychodzić.
Bilansik na dziś:
Ś: banan
O: zupka vifon
K: banan
Nie chce mi się jeść nawet.
Dzisiaj zrobiłam liste swoich postanowień:
*ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć do upadłego
*koniec z słodyczami
*koniec z byciem szarą myszką
*popracować nad opalenizną
*zapisać się wreszcie na siłownie
*udać się latem na prawdziwe wakacje