Dzisiejszy dzień zaliczam do udanych. Pogoda nawet była w miarę cieplutko i słonecznie aż naładowałam swoje akumulatorki i zamiast wracać tranwajem zrobiłam sobie godzinny spacer. Wieczór spędze w łózeczku pod kołderka z maratonem horrorów.
Mam nadzieję, że jak wróce na chatę w nastepny czwartek zobaczę na wadze chociaż te -2kg. ')
Bilansik:
Ś: 2 kromki ciemnego chleba z plastrem zółtego sera sałatą i ogórkiem
II ś: nic
O: sałatka
K: banan