Piszę o tym dość często. Mniemam jednak, że bractwo literek X oraz Y, otoczona szybą niepojętności, nawet nie zauważy, że to kamień rzucony w jego stronę. Utrzymuję, że zinterpretuje to nie tak, jak bym chciała. A jeśli nawet coś odkryje, to tylko podenerwuje się na mnie, podenerwuje i nic z tego nie wyniknie, bo uzna to za nieprzenikniony absurd. Szklana trumna zamyka żywą całość tak zwierzęco prostacką. To naprawdę niesmaczne. Powiedział ktoś kiedyś, że był z kimś tylko po to, by go ruchać. Tak może powiedzieć ktoś surowy emocjonalnie, kto nie zdołał nigdy, przenigdy pokochać, kogo bądź czegokolwiek. O czym to świadczy? Przesyceniu. Do licha i trochę panów jest nasiąknięta popędem, którego nie jest w stanie opanować. Gardzę tą ciapą nadwiędłych chłopczyków. Powiedział o mniejszym idiocie, idiota rosły, że idiotą jest. A to? Tu uwydatniają się kompleksy. Może brak akceptacji któregoś z rodziców? Wtedy biedne stworzenie nie radzi sobie z emocjami a co za tym idzie z ludźmi. Zjadacze chleba po głębszej recenzji takiej postaci jak najszybciej chcą uwolnić się od jej delikatnych szponów, które z pozoru i tylko na początku wydawały się tak silne! Im trzeba pomagać. Ha! Tylko nikt nie wie jak. Inny przypadek, może przypadłość. Rozprawiać o kimś źle, dajmy na to panu W. Ale przy nim zachowywać się jak jego najlepszy przyjaciel, podlizywać się w najlepsze i całować rączki. Po co ta cała szopka. JEŚLI KOGOŚ NIE LUBIMY, POTRAFIMY SIĘ DO TEGO PRZYZNAĆ. PAJACE