I po 18-stce.
Walentynki zostały przełożone. Więc potraktujmy to, jak kolejny normalny dzień.
Rodzice wraz z Bratem zwołali zebranie. Wciąż padały zdania : Nie tak Cię wychowaliśmy! Nie wstyd Ci!? Co za wstyd! To jeszcze dziecko! Jesteś już dorosła! Sama powinnaś dobrze wiedzieć!"
Szarooka blondynka siedziała i wpatrywała się w trójkę przekrzykujących się ludzi. O co mogło im chodzić?
Wstyd? Przecież nic złego nie zrobiła.
- O co chodzi?
- Ty to skończysz! Czy Ci się to podoba, czy nie! Mało to jest chłopaków na świecie?! Tego Ci się zachciało...
I już wiedziała. Nie mogła uwierzyć, że ta cała dyskusja dotyczy Kuby. Po kolei padały zdania, jak oskarżenia i wyroki.
- Nie będziesz się dalej w to angażować..
Wciaż powtarzała Mama. Dziwczyna siedziała osłupiona. Dobrze, że siedziała.
Nic nie rozumiała. Od niedawna spotkało ją dziewne uczucie. Nowe, piękne. Każedemu go życzyła. Ona jeszcze się tak nie zakochała. Nie marzyła, nie myślała o tym, nie wiedziała, jakie to piękne uczucie. Jest tak, że może powiedzieć się tej osobie wszystko, ona jest z Toba szczera, możesz w końcu być sobą, po co udawać. Masz z kim rozmawiać i milczeć. Nie da się tego opisać. Wielu próbowało, wielu tych wybitnych i nie dało rady. To gdzie ja sama... To jest coś, czego się nie chce zapomnieć i co wprawia nas w takie nieogarnięte szczęście. Ona była z Nim szczęścliwa. Mimo, iż blisko do siebie nie mieli.
Nie mogła zrozumieć braku akceptacji. Padały róźne argumenty, w końcu padł ten kluczowy. Miała ochotę wybuchnąć głośnym śmiechem. Oni chcą dla niej jak najlepiej? Właśnie sprawiają, że jest coraz gorzej. Dzięki nim, wciąż płakała. Spojrzała na zegarek, za 10 minut 18.00 zaraz miała jazdę. Z kuchni dało się słyszeć słowa:
- Wykończysz mnie, ciągle miałam z Tobą problemy. Owszem Twój brat pyskuje i jest nieposłuszny, ale nie mam z Nim takich problemów jak z Tobą, Ty mnie wykończysz.
Wzięła tylko fioletowy płaszcz i wybiegła z domu. Myślała :"Oby tylko nie zauważył, że płakałam. Jeszcze tylko tego brakowało by się zapytał "co się stało?". A Ona wybuchłaby, jak balon.
Zrobił jej koleją jazde testową. W samochodzie była cisza. Słychać było tylko "w prawo, w lewo".
A Ona wciąż myślała. Co ja im takiego robię? Pomagam, jak tylko mogę, przecież się staram. To Przemek palił przez pół roku trawkę i jemu nie zabronili się spotykać z tym obleśnym towarzystwem. A kiedy ja dostałam motywację do życia, bo super jest być dla kogoś ważnym, to Oni..
Wróciła do domu. Była tak zmęczona, że kolejno wypowiadane zdania, już nie miały dla niej większego znaczenia. Upadła na łóźko i pisząc wiadomomości zasnęła. Rano nie nadawała się do życia. Jeszcze nigdy w liceum nie była tak nieprzygotowana. Zapomniała, że ma kartkówkę z anglieskiego. Ale to z angielskiego, słówka z żywności, nic prostszego. Jednak jej stanu i wyglądu nie dało się ukryć, widać było, że coś nie tak. Bo nie jedna osoba podchodziła i z nią rozmawiała. Widocznie czasami dobra mina do złej gry nie wystarczy. Myślała, że już koniec tego tamatu. Spór jednak wciąż trwał. Codziennie. Nastepnnego dnia gdy znów zapłakana z bólem brzucha, kładła się spać. Przyszła Mama ucałowała ją w czoło i powiedziała : "ale możesz się z Nim przyjaźnić. i poszła."
Smutna historia, ale prawdziwa. Na miejscu tej dziewczyny, a zresztą...
Olu.. wiem prosiłaś o list, ale.. Kurcze, zobaczymy, co da się zrobić.
Rozmowa? Tak, chętnie.
Ewentualnie postawie przed sobą Włóczykija i będę mu się żaliła.
Najważniejsza jest teraz Twoja operacja.
Kochanie, będzie dobrze. ;*