Obudził mnie jakiś hałas.
Wyrwana ze snu nie mogłam na początku zdefiniować co to jest za dźwięk.
Przetarłam oczy, chociaż to nic nie dało. Nadal widziałam tylko ciemność. Zapaliłam małą lampkę, która stała obok na stoliku nocnym. Z ciemności powoli zaczęły się wyłaniać kształty mebli. Usiadłam na łóżku i nasłuchiwałam. Cisza, słyszę tylko tykanie zegara, kiedy wybiła północ, podskoczyłam na łóżku. Jak nigdy przestraszyłam się tego, a serce zaczęło mi bić mocniej.
I znów ten hałas.
Nieokreślony, nie przypominający niczego znajomego. Próbowałam określić skąd pochodzi to coś. Może z zewnątrz? Spojrzałam na okno, było szczelnie zamknięte, zasłony tkwiły w miejscy. Stwierdziłam, że to nie możliwe. Z przerażeniem spojrzałam na drzwi od pokoju. Nie mogłam przypomnieć sobie czy je zamykałam czy też nie, kiedy kładłam się. Teraz one były otwarte na całą szerokość.
Cisza.
Powoli zaczynałam się bać. Może tylko miałam urojenia, a może... Ktoś jest w moim domu? Mało prawdopodobne, na pewno wszystko dokładnie zamknęłam, pamiętałam to. Sprawdzałam, jak zawsze, zanim poszłam spać. Tylko co z tymi drzwiami od sypialni? Rozejrzałam się za komórką, dostrzegłam ją na biurku. Odsunęłam kołdrę, powoli postawiłam stopy na podłodze. Kiedy jej dotknęłam, zimny dreszcz powędrował po moim ciele. Wstałam i ostrożnie ruszyłam w kierunku telefonu. Nagle zaczęłam się zachowywać, jakbym była złodziejem.
Hałas.
Zatrzymałam się, z trudem utrzymałam równowagę. Byłam blisko drzwi, nastawiłam ucho. Tak, teraz byłam pewna, ten okropny dźwięk dochodził z dołu. Chwila zastanowienia. Co robić? Stąd nie ma ucieczki, trzeba zejść na dół. Chciałam po kogoś zadzwonić, ale okazało się, że telefon jest rozładowany. Zapomniałam podładować go, akurat teraz kiedy jest potrzebny, jest do niczego.
Cisza.
Głęboki wdech., przecież to jest mój dom. Wysunęłam się z pokoju, stanęłam u szczytu schodów. Nie zapaliłam świata, schodziłam na oślep po schodach. Dotarłam na dół bez większego problemu. Tylko cztery pomieszczenia, a w którym może być ktoś obcy. Najpierw zajrzałam do salonu, był najbliżej. Nikogo tutaj nie ma, wszystko za swoim miejscu, tak mi się wydawało. Niewiele mogłam zobaczyć przy świetle księżyca. Poszłam dalej, w pokoju gościnnym wszystko tak jak powinno być. Po drodze do kuchni sprawdziłam drzwi. Były zamknięte. Zanim poszłam do kuchni, postanowiłam cofnąć się do łazienki. Przez ten cały czas poruszałam się na palcach, jak najostrożniej stawiałam stopy.Mój wzrok przyzwyczaił się do ciemności, może nie widziałam najlepiej, ale już dużo. Wciąż nie byłam pewna czy ktoś jest u mnie czy tylko mi się zdaje. Od dłuższego czasu nie słyszałam tego dziwnego dźwięku.
Łazienka. Najmniejsze pomieszczenie, tutaj raczej by się nie schował. Stanęłam na przeciwko zlewu. Pochyliłam się i obmyłam twarz zimną wodą. Uspokajając się w duchu, pomyślałam, że tylko została do sprawdzenia kuchnia. I nagle znów usłyszałam ten dźwięk, bardzo blisko, tuż nad uchem. A kiedy podniosłam głowę, zobaczyłam jego odbicie w lustrze.../m