Imprezowe http://www.youtube.com/watch?v=9XolBQsGGBM
Dobra impreza to taka, na której nie masz czasu poprawić makijażu.
Nie widzieli się jakiś czas. On puścił jej strzałę, ona odpuściła, on znowu. Wiedziała, że to znak, że ma zadzwonić. Zrobiła to. Umówili się, że ona wyjdzie z imprezy u koleżanki, a on opuści kolegów. Przyszedł po nią pod klatkę koleżanki, ona zeszła. "Cześć". Przytulili się i stali tak kilka minut, dopóki nie zaczęli się całować. Nie mogli przestać, nie mogli się wtedy rozstać.
(...) Możemy sobie na wszystko pozwolić. Możemy żyć, jak nam się podoba. Wracać do domu nad ranem, pić i ćpać do nieprzytomności, spać cały dzień, flirtować na dyskotekach, kochać się z kolegami z pracy, urządzać imprezy w mieszkaniu. Martwić się tylko o siebie. Nie słuchać narzekań. Nie wstawać w środku nocy do płaczącego dziecka.
Ale na dłuższą metę nie jest to wcale dobre rozwiązanie i fascynujące życie. W końcu nadejdzie czas, w którym zdamy sobie sprawę, że nie możemy być dłużej sami. Że potrzebujemy potomków. Bo musimy się ubezpieczyć, by miał kto nam podać szklankę wody, gdy będziemy leżeć na łożu smierci. Ale gdy zdamy sobie z tego wszystkiego sprawę - będzie już za późno. Młodym i pięknym jest się tylko we wczesnych latach młodości. Potem przychodzi zmęczenie, choroby. Choroby, a największa z nich to samotność. Bo samotność jest rakiem, który zabija. W mieszkaniu panuje głucha cisza, która z czasem robi się jeszcze bardziej cichsza. Jest zimno, mimo że kaloryfery są włączone "na piątkę". Jest ciemno, choć wszystkie lampy są włączone. Nie masz się do kogo przytulić. Nikt nie potrzyma Cię za rękę. Nikt nie poczyta Ci książek. Nikt Ci nie powie, co sądzi o filmie, który przed chwilą obejrzałeś/-ałaś. Nikt Ci nie pomoże, gdy przypadkowo zemdlejesz w kuchni. Nikt nie otrze Twych łez. A podczas każdej bezsennej nocy będziesz próbował/ła przypomnieć sobie, co to szczęście. Aż w końcu oddasz ostatnie tchnienie i nikt nie zapłacze nad Twoim zimnym ciałem. Nikt nie będzie Cię wspominał. Nikt nie powie, że Cię kocha.
Impreza za imprezą, melanż za melanżem - kolejny zdemoralizowany nastolatek.
Lubiła imprezy.Tylko tam,po kilku kieliszkach nikt nie zwracał uwagi na jej rozczochrane włosy,lekko rozmazany tusz.Nikt nie patrzył na jej zbyt chude nogi i pucatą twarz.Nie wstydziła się tego że niezdarnie tańczy.
Na imprezie nie było podziałów,każdy był dobrym kumplem do kielicha,póki nie skończyła się wódka.
Nie wiem czy śmiać się czy płakać, jak widzę nastoletnie, niepełnoletnie dzieciaki, które upijają się na imprezach i prywatkach. Czy mam się śmiać z ich głupoty, że mają słabą głowę i nie znają umiaru. Czy może płakać nad tym, że nie potrafią się opanować i nie pić tak dużo, że rodzice stracili nad tym kontrolę i że takie mamy teraz społeczeństwo, które nie wie co ma zrobić i jak zareagować, aby to zmienić