Pewnego dnia zdajemy sobie sprawę, że ludzie, którzy kiedyś
znaczyli dla nas wiele - nie istenieją, albo może poprostu ulotnili się z naszego życia niepostrzeżenie, albo, poprostu od tak sobie odeszli, bez słowa.
Ci na których czekaliśmy upragnienie, miesiącami na spotkanie ( bo może mieszkali w innej części kraju, innym województwie, i jedyną możliwością - poł dnia w pociągu, pks-ie czy też drodze pilegrzymkowej ku Świętej wieży),
Ci którzy wymagali od nas wiele a sami z siebie nic nie dawali, ale rowniez Ci, którzy i nam byli potrzebni przez moment " bo fajnie tak", których i my zaniedbalismy.
Natomiast Ci, którzy byli przy nas od tak, poprostu, poprzez zwyczajne zbiegi okoliczności, może więzy rodzinne(?) staja się najważniejsi.
Są na przysłowiowe "dobre i złe".
i nawet jeśli nie zawsze było dobrze, etycznie, moralnie, i nawet kiedy w przeszłości obydwie strony okazawały się świniami, teraz potrafią dogadać się jak nigdy wcześniej, i stają się najważniejsi.
A zwłaszcza kiedy mówią: " Nie wiem jak mam Cie pocieszyć..." i są...
Przeszłość znika, wszelkie nieporozumienia, urażone dumy i głupie obrażalstwa, wynikające najcześciej z "głupiego wieku" - obydwu stron rzecz jasna.
Bez nazwisk, bez słów. Za ścianą puk,puk...(;
Fot.by ZwM,
man. by ZwM
Opole, 2008