photoblog.pl
Załóż konto
Dodane 16 LUTEGO 2011
79
Dodano: 16 LUTEGO 2011

Ciag dalszy druga notka

Od czego tu zaczac? najlepiej od poczatku prawda? 

Byl lipiec cieply wieczor postanowilam zadzwonic do Artura mojego przyrodniego brata by mu powiedziec, ze przyjechalam do Polski, gdy zadzwonilam okazalo sie, ze idzie z kolegami na pizze... to dla zartu zapytalam ktory jest wolny i ile ma lat. Artur odpowiedzial, ze jeden z nich jest wolny... Mariusz. Dla smiechu poprosilam go do telefonu by sobie pozartowac, rozmawialismy jakos tak wyszlo, ze dostalam jego nr tel, no wiec czemu nie napisac? na drugi dzien poslalam mu sms-em usmiech, "O ile sie nie myle jestes siostra Artura?" - Odpisal. Pisalismy sms-y, zaproponowalam spotkanie na drugi dzien o 12 w Parku Zdrojowym... Zgodzil sie... W dzien ubralam sie szybko, pomalowalam Bylam wtedy u kuzynki akurat byla tez u niej inna kuzynka, ktora go znala. nadszedl czas poznac tajemniczego chlopaka... Czekalam w parku patrzac na kazdego, myslac jak go poznam (nie widzielismy wczesniej naszych zdjec) patrzylam w oczy pewnemu przystojnemu facetowi, on patrzyl na mnie. Nie to nie on - Pomyslalam. Gdy zadzwonil do mnie. To on! Podeszlam kawalek i powiedzialam mu przez telefon by sie odwrocil, Ten przystojny facet to byl wlasnie Mariusz. Przywitalam sie podajac mu dlon. Usmiechy nagle powstaly na naszych twarzach. Umowil sie z kolega o, ktorej ma po niego wrocic. Spacerowalismy dlugo po parku szlismy dalej i dalej az wkoncu trafilismy do Karlowa smiejac sie, wyglupiajac jakbysmy znali sie od lat, choc tak wcale nie bylo... Bylo poprostu wspaniale... Dopoki nie zadzwonil jego telefon, ze musi wracac do Belgii do pracy nagle sie zasmucilam, lecz on poprawil mi humor - zrozumialam. Musial wracac. W jego towarzystwie czulam sie swietnie, nie musialam nikogo udawac, moglam byc calkowicie soba. Nagle dostalam sms-a od kuzynki, ze musze wracac byl (kryla mnie ze jestem u kolezanki ;P )obiad, wracalismy. Odprowadzil mnie. nagle pocalowalam go na do widzenia w usta i przeprosilam powiedzial, ze bylo to nawet mile zaskoczenie, tak, wiec umowilismy sie na nastepny dzien. To tylko zwykla znajomosc- pomyslalam... na nastepny dzien ubralam sukienke, bo on lubi dziewczyny w sukienkach spotkalismy sie w Parku. Bardzo mu sie spodobalam. Znow bylo super, lecz nastal wieczor i musial wracac, bo jechal do Belgii jakos bylo mi ciezko... nie wiedzialam dlaczego... Milosc? nie ah mozliwe ze to tylko przyjazn. Gdy byl w Belgii zadzwonil do mnie... rozmawialismy chyba z godzine karta mu sie skonczyla wiec kupil nastepna  Internetu u babci nie mialam, wiec musialam czekac do nastepnego dnia wkoncu nie moglismy wytrzymywac bez siebie i robilismy wszystko by sie skontaktowac. Sms-y, dzwonil raz on, raz ja... Nagle zrozumielismy, ze to silna tesknota... ale dlaczego? przeciez znalismy sie tak krotko... Cos w tym bylo... Przy nastepnej rozmowie sie wyglupialismy i powiedzialam "Tez Cie kocham :D" on odpowiedzial "Ja Ciebie tez" myslalam ze to zart, ale sie mylilam... pokochal mnie... nie jako przyjaciolke... tylko dziewczyne... ja rowniez go pokochalam nie mowilam mu tego bo sie balam odrzucenia. Nie wytrzymalismy odliczalismy dni do sierpnia wtedy mial przyjechac z Belgii choc nie mial tego w planach, a ja mialm wracac do Anglii. Nadszedl wkoncu ten wspanialy dzien... zadzwonil mowiac "Jestem juz na miejscu, czekam kolo kosciola" zjadlam, pomalowalam sie i szybko wybieglam... Byl tam. Wpadlismy sobie w ramiona, tym razem go nie pocalowalam, choc bardzo chcialam. nalegalam by pojechac do Radkowa. ufalam mu... i mialam racje...  Pokazalam mu podworko na ktorym kiedys sie bawilam... widzial moj usmiech... moj prawdziwy usmiech...przytulilismy sie i zaczelismy calowac... bylo cudownie... Spotykalismy sie juz pare razy codzienie. Kuzynka spytala mnie czy chcialabym na tydzien do niej pojechac do Nowej Rudy... Czemu nie - pomyslalam - Bede blizej Mariusza. nawet babcia sie zgodzila po dlugiej rozmowie z Mariuszem i ciocia bo go dobrze znala. Ruszylismy... Bylam mega szczesliwa. Spedzalismy mnostwo czasu razem. Spotkalam sie z bratem Arturem po 5 latach :) to bylo cos pieknego... Moja kuzynka Patrycja byla tak wspaniala, ze mi pomagala wychodzila ze mna szla do kolezanki, a ja do Mariusza. Ostatniego dnia mojego pobytu w Nowej Rudzie bylismy u Mariusza w domu... Poznalam jego swietna mame, po czym poszlismy do pokoju... Lezelismy, bawilismy sie swoimi dlonmi, on bawil sie moimi wlosami, wpatrujac sie w moje oczy, usiedlismy ja przodem na nim do niego i nagle zaczelismy sie goraczkowo calowac,  pragnelismy sie jak nigdy... dal mi dlon pod bluzke ja mu takze, rozpielismy sobie spodnie - Nie! musialam przestac... Choc nie chcialam, tak bardzo go pragnelam... Spojrzalam na godzine muilismy wracac do mnie do domu, babcia czekala... Wrocilismy i bylo ok... tylko akurat byly dziadka imieniny wiadomo troszku popili. Ktos musial ich odwiezc Mariusz zgodzil sie by ich zawiesc pod warunkiem, ze pojade z nim, bacia zgodzil sie bardzo nie pewnie :D Odwiezlismy ich... Po czym wpadlam na pomysl ze mozemy usiasc z tylu auta przytulilam go, znow zaczelismy sie calowac... prawie doszlo do zblizenia, lecz babcia wydzwaniala goraczkowo gdzie jestesmy nie dziwie jej sie wkoncu byla 1 w nocy a tylko 15 min bylo do miejsca gdzie mielismy ich odwiezc :D a nie bylo nas ponad 30 min no nic trzeba jechac... gdy bylismy na miejscu babcia krzyczala na mnie co tak dlugo, Mariusz nie wytrzymal i wzial to wszystko na siebie... Poszlam do siebie do pokoju nic sie nie odzywajac a Mariusz musial spac w aucie... pisalismy sms-y, dzwonilismy do siebie mimo ze mielismy pare krokow do siebie, ale przeciez nie moglam wyjsc do niego...

nawet przez okno, bo swiatlo sie wlaczylo... Noi pech chcial, ze Mariuszowi padla bateria... no nic... trzeba bylo isc

spac, nastepny dzien. Zjedlismy ze wszystkimi a co najwazniejsze razem sniadanie, potem babcia kazala Mariuszowi wracac

nie posluchalismy jej Siedzelismy kolo domu wyglupiajac sie i przytulajac.Babcia znow nam zaufala i mielismy 

jechac do apteki. wrocilismy Mariusz musial wracac niestety do domu... ale pod wieczor, nastepnego dnia miala przyjechac

moja mama. Nastapil ten dzien... Oczekiwalam mamy tak bardzo bylam steskniona za nia, padal deszcz lecz Mariusz szedl

ze mna do sklepu by ja poznac... Mama stala juz w kolejce, a On wciaz patrzyl jak bardzo jestem szczesliwa, obserwowal 

kazdy moj ruch... Cieszyl sie moim szczesciem... a nim byl On i moja mama. Mama wyszla z kolejki, a ja wciaz sie do

niej tulilam, mama takze byla szczesliwa i zartem powiedziala do Mariusza by wzial torbe, potem powiedziala, ze zartuje

lecz on pomogl i tak... Doszlismy do domu, prosilam mame czy Mariusz moze u nas nocowac. Zgodzila sie. Poscielilismy mu

lozko, potem pojechalismy po moja kuzynke Anie. Siedzielismy na materacu z Mariuszem, a Ania na lozku. Popijalismy

piwko... Nie zeby sie upic, ale na pozegnanie, bo na nastepny dzien mialam wracac do Anglii. Wiedzialam, ze to bedzie

dla Nas ciezko... ale musialam. Ania usnela, a ja i Mariusz calowalismy sie jakbysmy mieli sie wiecej nie zobaczyc... 

Nagle udalo sie, to co najbardziej pragnelismy... Goracy, pelny namietnosci seks... Mariusz ciagle mnie pytal czy tego napewno chce, nie chcial nic na sile, ale ja chcialam, bo go pragnelam jak nikogo innego to bylo cos przepieknego, kochac sie z 

chlopakiem ktorego sie bardzo kocha i ktory kocha Ciebie. Po wszystkim lezelismy polozyl sie na lozko usnal a ja wrocilam

do Ani spac... Usnelismy okolo 4 rano a mialam wstawac o 8 bylo ciezko, ale coz.. Obudzilam sie pierwsza. Patrzylamjak

facet moich marzen spi...otworzyl oczy od razu sie usmiechnal... to byla nasza noc i wspolny poranek to cos naprawde cudnego. pocalowalismy sie mowiac "Dzien dobry kochanie" zjedlismy sniadanie dokonczylam sie pakowac, pojechalismy do sklepu i ruszylismy... Cierpialam wiedzac, ze on tu zostanie

Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika zagubiona0dziewczyna.