Mówią mi czasami, że mam czarny charakter.
Czyżby?
Ogólnie, dziwnie.
Tak jak mówiłam, moje szczęście poszło na wagary dzisiaj.
W czasie konkursu.
A wróciło..., nie, jeszcze nie wiem czy wróciło.
* * *
Pozytywny ten zielony.
Chyba zgubiłam jakiś sens. Niedawno. Albo właśnie dawno.
W każdym razie nadszedł przełomowy moment mojego dotychczasowego życia.
Albo dopiero nadchodzi, w każdym razie właśnie się zaczął zaczynać.
Dobrze mi z tym. Dobrze jest tak, jak jest, chociaż może nie jest za dobrze. Ale pasuje mi moje dziś.
Chociaż dziś może mniej. Ale liczy się pewna perspektywa, nie ocena chwili.
O tym też się przekonałam.
Pytam się sama siebie coraz częściej dokąd zmierzam
i doszłam do niezbyt śmiałego wniosku
a moze i śmiałego
bo zmierzam przed siebie
tylko tak do końca nie wiem gdzie to jest i którędy iść.
Ale idę.
Czekam, aż ujrzę coś, co da mi znać, że idę w dobrym kierunku.
A może i czekałam, bo w końcu mam to cos przed sobą.
Tylko teraz, kiedy mam je na wyciągnięcie ręki nie wiem, czy to tego szukałam
i czy mogę się przy tym zatrzymać.
Z każdym dniem wysuwam sobie coraz śmielsze wnioski,
bo chyba zaczynam wiedzieć nareszcie czego chcę.
Od siebie też.
I innych.
Nie tylko dziś.
I czasami nie stawiam kropek i piszę dalej małą literą.
Nie robie tego w błędzie,
ale w świadomości
mojej własnej niedokończonej myśli.
Czasami trafia się nieporządek
i nagłość.
Aluzyjnie. W nieporządku.
Zrozumieliście coś?
nie ważne.
Ja zaczynam rozumieć.