Póki co trzecia część ;*
Obudziła się w szpitalu słysząc krzyki pielęgniarki, wołającej jej imię.
- Co się stało?
Jedyne co Justyna potrafiła wtedy powiedzieć; była strasznie słaba.
- Miałaś wypadek w szkole. Przewróciłaś się i upadłaś uderzając głową o schody.
Kobieta jeszcze długo mówiła do Justyny, ale ona tylko to była w stanie usłyszeć. Każde kolejne słowo bolało coraz bardziej. Czuła opór, który stawiało jej serce żeby nie bić. Znowu poczuła ogromny ból lecz teraz świat nie krążył; świat od razu zniknął. Wbiegło kilku lekarzy, zaczęli reanimować dziewczynę, która już prawie była w niebie. Dawali z siebie wszystko by utrzymać dziewczynę przy życiu. Minęło 40 minut. W końcu ktoś wyszedł z pokoju Justyny.
- Państwa córka jest w śpiączce.
Suchy komunikat. Rodzice Justyny zamarli. Milion pytań, łzy, rozpacz, modlitwy.
Dawid wiedział, że Justyna jest w szpitalu, ale nie miał czasu żeby ją odwiedzić. Tamtego dnia czekał pod szkołą. Nawet się trochę zmartwił, gdy nie przyszła, ale przecież Dawid ma milion poważniejszych spraw. Najważniejszą było zagrożenie Julii z polskiego. Humanistyczny geniusz musiał pomóc swojej koleżance.
Codziennie mnóstwo ludzi odwiedzało Justynę. Owszem, nie mogli z nią porozmawiać, ale sam widok wiele im dawał. Każdego kolejnego dnia lekarze stawiali nowe diagnozy. Minął tydzień lekarze postawili ostateczną diagnozę tętniak mózgu. Kilka godzin po tej informacji Justyna umarła. Wszystko działo się tak szybko.. Matka dziewczyny zaczęła płakać, z jej twarzy można było wyczytać rozpacz.
Jaką wartość ma życie?
Tak szybko się toczy. Ktoś się rodzi, ktoś umiera. Dla kogoś właśnie nadeszło drugie życie, komuś innemu życie jest obojętne. Tak często nie doceniamy tego daru; traktujemy sens istnienia jako nieistotną rzecz. Chcąc, nie chcąc odchodzimy. Nie żegnając się z nikim, zostawiając swoje dotychczasowe życie. Zostawiając przyjaciół, rodzinę, znajomych.
Dawid o śmierci Justyny dowiedział się w ten sam dzień od jej przyjaciółki. Jak zareagował? ..
CDN