photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 2 STYCZNIA 2015

Zagubiona/4

Pospałam dzisiaj dłużej,ponieważ w dniu dzisiejszym robimy ćwiczenie z wosu.Pomyslałam sobie,że w tym dniu zapominam o wszystkim i dobrze się bawię.Wykąmpałam się i poszłam cos zjeść.Na dole zauważyłam ojca czytającego gazetę.Nie miałam ochoty psuć sobie humor,więc nie zaczynałam rozmowy.

Wzięłam kanapke i chciałam iść na górę.Gdy byłam juz na schodach odezwał się.Miałam wtedy mieszane uczucia.Zrobił to bo miał wyrzuty sumienia,czy bał sie,że będzie miał problemy?

-Boli cie jeszcze policzek?-Nie wiem dlaczego,ale poczułam,że nie pyta mnie z troski o moje zdrowie.Coś we mnie wstąpiło i nie potrafiłam odpowiedzieć miło,czułam,że straciłam ojca.

-Teraz się martwisz,wczoraj całkiem zapomniałeś ?-Byłam wkurzona,wiedziałam,że zepsuje mi tym humor.Nie mogłam na to pozwolić.

-Nie miałem czasu.-Popatrzył na mnie,a ja zobaczyłam całkiem obcą mi osobe,nie mojego ojca.

-W tym jest twój problem,nie masz czasu na nic,wiesz co?Już straciłam ojca.

-Mysl sobie jak chcesz.Nie zauważasz jak martwię sie o twoją szkołę,kiedyś to zrozumiesz.-Rozmowa przerodziła się w kłotnie,ale musiałam to zakończyć.Zaraz ma przyjść Maksymilian.

-Właśnie martwisz się tylko o szkołę,a pytałeś kiedyś o coś innego niż o liceum?Nie ważne,mam dość tej rozmowy.

Zaczerwienił się i chciał już coś krzyknąć,gdy usłyszelismy dzwonek do drzwi.

-To do mnie.

-Kto to ? O tej porze? Przecież ty masz iść do szkoły.

-Jakbys się mną intersował,to  byś wiedział.

Otworzyłam drzwi i ujrzałam jego.Chłopak był ubrany luzno,ale elegancko.Strasznie mi się to spodobało.Ubrałam trampki i wyszliśmy.

-Paulina wszystko wporządku? Słyszałem jakieś krzyki.-jeszcze tego mi brakowało.

-Wszystko jest ok.-Uśmiechnęłam się.

-Na pewno ?

-Chcesz,żeby ten dzień był udany?

-No tak.-Usmiechnał się i popatrzył na mnie jego pieknymi,brązowymi oczami.

-Więc koniec gadania.

Nic już nie powiedział tylko chłonął mnie wzrokiem.Zaczęłam się smiać a on razem ze mną.

-Więc gdzie mnie zabierasz?

-Pomysłałem,że wrócimy do czasów dzieciństwa i pojdziemy do wesołego miasteczka.-Ten pomysł wydał mi sie dziwny a zarazem zabawny.

Doszliśmy i Maksymilian zaproponował,że pójdziemy na karuzele.Przeraziłam się,ale nie chciałam wyjść na tchórza.

Zaczęłam sie bać,w dzieciństwie zawsze z mamą przytulałyśmy się żeby  nie być przerażonym.Zrobiło mi się nie dobrze,nie wiedziałam co robić.

-Maksymilian!-Krzyknęłam.On popatrzył sie na mnie zmartwiony.

-Co się dzieje?

-Boję się!-Wsytdziłam się,czekalam na jego reakcje.Mysłałam że zacznie się ze mnie śmiać,a on przysunął się do mnie i mnie przytulił.Poczułam sie wtedy beztrosko i bezpiecznie.

-Lepiej?-uśmiechnął się w moją stronę.Czułam,że jemu też się podoba.Odkiwałam tylko głową,nie chciałam psuć tej chwili.

Zeszliśmy z karuzeli i dziwnie się na mnie popatrzył.Juz myśłałam,że zacznie się smiać.

-Myslałem,że jesteś dziewczyną,która nie okazuje negatywnych emocji.-wydawał mi sie taki zamyślony.

-Może i taka jestem-usmiechnełam się.-Ale po prostu bałam się.

-I tak wiem,że chiałaś się do mnie przytulić.-O nie ja go przytulić,zabawne to było.Zaczęłam go bić po ramieniu,Wywalilismy się na trawę.Leżał na mnie i patrzyliśmy sobie prosto w oczy.Ta chwila byla znakomita.

Chciała,żeby ten dzień się nie skączył.Popatrzyłam się na niego i widziałam usmiechniętego i zabawnego chłopaka.

-Dobra,bo ludzie sie nas patrzą-Jednak to wyglądało,trochę dziwnie.

-Mi to nie przeszkadza.-Wstalismy i zaczęlismy się smiać.

Potem poszliśmy do kawiarni.W czasie podrózy robiliśmy tysiąc zdjęć.Nie moglismy się przestać śmiać.Maksymilian kulturalnie otworzył mi drzwi,co mnie zdziwiło.Jeszcze dziwniejsze było,gdy odsunął mi krzesło abym usiadła.

Widać było,że wychowano go na dżentelmena.Zamówiliśmy lemoniadę i siedzielismy w ciszy.Nie przeszkadzała mi ona,wręcz przeciwnie.Wyciszenie uczy ludzi przebywania z sobą.

-Nic o tobie nie wiem.-Popatrzyłam sie na niego i usłyszałam,że przyszedł mi sms Od Angeliki:

            

                                "Czyli to dzisiaj macie ten swój dzień :D Podoba się?Pani ustaliła,że każdy ma dzisiaj odrobić to ćwiczenie,więc jestem z Kamilem.:* "

 

Było mi troche głupio nie wiedziałam czy mogę odpisać,pomyślałam,że lepiej nie.

-Odpisz,może ktoś się martwi.

-To ma być nasz dzień-Zaczęlismy się śmiać,na całą kawiarnię.Każdy sie na nas patrzył ,a nas to nie obchodziło.Byliśmy w swoim świecie.

Ćwiczenie mieliśmy skączyć o 15,a była już 14.Nie mieliśmy zamiaru kączyć.

Maksymilian zabrał mnie do kina.Jakoś na kino nie miałam ochoty,ale zgodziłam się.

-To jaki film wybieramy?-chciałam,żeby wybrał jakis fajny horror.

-Może jakis romantyk?-usmiechnęłam się,przecież widziałam,że mu to nie leży,ale chcę żeby mi sie podobało.

-Wiesz,ja nie przepadam za takimi filmami.Może jakiś horror?-Widziałam w jego oczach zdziwienie,nie wiedziałam dlaczego.

-Ufff ulżyło mi, myślałem,że będę musiał oglądać jakieś całujące się pary.

-Mogę zmienić zdanie-Zaczęłam się śmiać.

Wchodząc na salę zakręciło mi się w głowie.Chłopak troche się przestraszył,ale wytłumaczyłam,że to z emocji.

Nie ukrywam udało mu się wybrać dobry film.Patrzył na mnie zdziwiony przez połowę horroru.Musielismy zrobić sobie zdjęcie,wtedy jakaś babka zaczęła na nas krzyczeć,że nas wyproszą .Nie mogliśmy się powstrzymać przed śmiechem.

Wyszliśmy z kina i było już po 16.Nie chiałam,żeby ten dzień się skączył.Strasznie mi się podobało.Wreszcie zapomniałam o problemach z ojcem.Staliśmy przed kinem i dostałam sms:

                                 "Ufff dzień się skączył.Nawet fajnie było,ale ten Kamil to sztywny facet :D "

Musiałam już jej odpisać,bo to by było dziwne:

                                  "My jeszcze nie skączyliśmy dnia,pozniej się odezwe :*"

Schowałam telefon i popatrzyłam na Maksymiliana.Widziałam,że też się nie chciał żegnać.

-Musisz juz iść do domu ?

-Nie a masz jakis pomysł?

-Chodz ze mna,pokażę Ci moje miejsce.-Nikt nie wiedział o tym miejscu oprócz mnie i Angeliki.Nie wiem dlaczego chciałam mu je pokazać.

Zaszliśmy na moją polanę,tak pieknie wyglądała.Na niebie zachodziło słońce a my usiedlismy na trawie.

-Więc to jest twoje miejsce.Pięknie tutaj-popatrzył się na mnie i sie położył.Ja nadal siedziałam.

-Zawsze tu przychodzę,kiedy mam jakis problem.Piękny widok,śpiew ptaków relaksuje mnie-zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się naturze.

-Jak odkryłaś to miejsce?

-Po pogrzebie mamy byłam załamana,miała wtedy 12 lat.Biegłam przed siebie,chciałam uciec od wszystkich problemów i nogi poniosły mnie na tą polanę.-Patrzył sie na mnie,pewnie nic nie wiedział o mojej mamie.Mogłam tego nie mówić.

-Twoja mama nie żyje?Przepraszam,nie wiedziałem.Przykro mi.-Chciało mi sie płakać,pierwszy raz od dawna rozmawiałam z kimś o moich problemach.

-Nie masz za co przepraszać, czasami barkuje mi mamy.-Łza spłynęła mi po policzku.

-Położ się ze mną,zamknij oczy i pomyśl o czymś miłym,zapomnij o rzeczywistości.-Zamknęłam oczy i poczułam jego odech na mojej szyi.Chciałam się do niego przytulić,ale się bałam.Myslałam o tym dniu,który był bardzo udany.

-O czym myślisz?

-O naszym dniu,tylko naszym.-Zaczęłam płakać,nie wiem co we mnie wstapiło.Nie chciałam tego.Przysunął się do mnie,a ja go przytuliłam .Poczułam jak jego serce szybko bije, nie wiedziałam czy to dobry znak.Wiedziałam,że nie zapomnę tego uczucia nigdy.

Zaczęło się ściemniać,musiałam iść.Wstaliśmy,przetarł mi łzy.Odprowadził mnie pod sam dom.Staliśmy i nie wiedzieliśmy jak się pożegnać.Przytulił mnie i pocałował w policzek.W tym momencie uciekłam do domu.Poczułam sie wtedy jak nigdy dotąd,ale bałam się do czego to zdarzenie doprowadzi.Za dużo się wydarzyło,poszłam się wykąmpać.Chciałam iść spać,ale pomyślałam,że zadzwonie do Angeliki.

-No hej,jak tam? Coś długo trwał ten wasz dzień.

-No jakoś się przesuneło.Wiesz co mnie zdziwiło,przez cały dzień zapomniałam o kłótniach z ojcem,czułam się jak mała dziewczynka.

Nie wiem co ja gadam,odwala mi coś.

-Paulina jakie kłótnie z ojcem? o czymś  nie wiem ?-Do piero wtedy zrozumiałam,że się wydałam przed nią.

-O tym pogadamy na żywo okey?

-Okey.A jeśli chodzi o ten wasz dzień,lubisz go ?

-Sama nie wiem dzisiaj mnie jakby zaczarował...dobra uspokój się Paula-Gadałam sama z sobą,co się dzieje.

-A może ty sie zakochałaś?

-Nie na pewno nie,wiesz że to nie w moim stylu.

-Ale wiesz...ja muszę lecieć pomóc tacie papapap :* spotkamy się w szkole.

Rozłączyłam się i poszłam się wykąmpać.Połozyłam się i pierwszy raz od śmierci mamy zasnęłam spokojna.

                                                             podoba się ?

Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika zaczarowana3razy.