z czasów gdy na dworze było sucho, dość ciepło, z nieba zamiast deszczu lały się promienie słoneczne... krótko mówiąc daaaawno temu
:P
ludzie błagam zróbcie coś żeby już była ta niedziela, a potem ten piątek żeby już były te dwie kolejne noce i te dwa kolejne poranki, które można zaliczyć do tych najzajebistrszych, najlepszych w życiu spędzonych w najcudowniejszym towarzystwie jakie można sobie wyobrazić, przy dobrej zabawie, całonocnych tańcach, śpiewach i cieszeniu ryja ze wszystkiego
żeby wrócić do domu po wschodzie słońca, wykąpać się, wziąć torbę i pójść do szkoły na 6 bezsensownych lekcji zaczynając od dwóch godzin wf..
ah!.
To jest kwestia zastanawiania się i uświadamiania sobie, że warto było żyć tak, jak się żyło.
kas