kuchenne okno.
Czuję spokój. Po tych wszystkich zawirowaniach, kryzysach, poszukiwaniu sensu w końcu nadszedł spokój. Nie wiem jak to osiągnęłam, ale tak jest i nie chcę niczego zmieniać ani na nowo mącić.
Siedzę nad 120-stronicowym tekstem na jutrzejsze zajęcia, piję kawę, Kasia (pozdrawiam nową czytelniczkę) sobie śpi, Ania zmywa naczynia przy radiu. Za oknem nic się nie dzieje .. nic, zupełnie nic.
Teraz muszę znaleźć jakiś cel i motywację. Nowe hobby i zajęcie. Ustalić sobie niemądry grafik uwzględniający czas na naukę, bieganie, może w końcu pojechać do Gdyni i zaoferować pomoc przy hipoterapii. Byle nie siedzieć w domu i nie rozmyślać, nie robić nic całymi dniami. Ostatnio znalazłam na kwejku pewne mądre zdanie. Błahe, oczywiste, ale prawdziwe, zapadło mi w pamięć .. coś w stylu, że jeżeli chcesz pozostać szczęśliwym, to nie grzeb w zakamarkach pamięci. Tak chcę robić. I bardzo bym chciała by nie zabrakło mi motywacji. Wszystko musi być w porządku i tyle :)
Chyba zacznę pisać pamiętnik.