Rampampam, kto zgadnie, co to jest za budowla! Wiem, że krzywo. Uznajcie to za zamysł artystyczny.
Powiem tylko, że gdy tylko zobaczyłam to cudeńko to serce mi szybciej zabiło, wyszczerzyłam sie od razu i pomyślałam, że kocham ten stan.
To takie dziwne, kiedy ludzie znaja się od małego, a nagle, z niewiadomych powodów, kontakt się urywa. I przykre. Całe szczęscie, że nie ma rzeczy, których nie można odkręcić.
Zawiodłam się dziś ogromnie pewnym hipermarketem, kiedy po kilkuminutowym przeglądaniu wszystkiego dokladnie stwierdziłam, że nie mają na stanie porządnego brulionu... Matko, na Empiku też się zawiodłam... A do poniedziałku coraz bliżej.
Obawiam się przyszłego tygodnia. Z bardzo różnych względów... Na pocieszenie mam arbuzowego czupaczupsa! I moich ukochanych zakochanych, takich pięknych i cudownych, że nie mogę pozwolić, by dłużej na mnie czekali ;)