Zjędzie spreparowalam ja Ninkowym dzieciątkiem i bezczelnie ukradlam je stąd.
Studia wysysają ze mnie chyba całą energie życiową, zostawiając jej tyle, ile wystarcza na pokonanie drogi z i na uczelnie. Cała reszta to bezmyślny letarg, tak z grubsza.
Za to łikend dwa tygodnie temu, ten z dwudziestkami w datach, był bardzo, bardzo cudowny! Pamiętna wygrana w Monopol (pierwsza w życiu!), a zaraz po niej sromotna porażka, kibicowanie siatkarzom cisnąć się na jednoosobowym lożku we dwie, a jak, siedzenie w odremonotwanym (ciekawe kiedy) kinie (tu serdecznie chcę pozdrowić kolege Michała!) i wygrzewanie zmarzniętych tyłków, nocne oglądanie You Can Dance i opijanie się martini, nocne seanse z Hugh G. i mlodym Harrym, wycieczki krajoznawcze przerywane kawami w CH, jedną dokładnie, a sciśle rzecz biorąc - kawą i herbatą. I jeszcze kilka innych ciekawych rzeczy, ktore zostawie dla siebie ;> Jeeeejku, ja chcę jeszcze, bo mi malomałomało! A tyle jeszcze filmów do wygrzebania w Kerfurze! Tyle jeszcze do robooooty! Ja już szykuje dla Ciebie, i dla mnie też, liste atrakcji na następny raz! Się już nie mogę doczekać! Nie wiem, kiedy to będzie, ale nie mogę. I do tego czasu stanę się fajna!
A teraz obejrzę sobie Igłę i wrócę do ekologii, bo coś mi sie zdaje, że jutro mam egzamin i chyba nic nie umiem...