mało ambitnie spędzone dni.
przelały się między palcami trzy odpowiednie sobie.
następne, kolejne. jak wolisz.
wszystko opiera się na trzech pozycjach.
gdzieś już to kiedyś pisałam.
pozycjach oczywistych w swej prostocie.
nie ważne. to banał.
moje potrzeby. nasze.
to już nie takie proste. mniej banalne.
zostaje mi senność.
świat nie ma ramion, nie ma ciepłego oddechu.
świat nie śpi, nie śni. cokolwiek snem było. "