Nie ma to jak mieniący się w zachodzącym słońcu tysiącami odcieni bożodrzew. Najepsze drzewko ever.
W sumie, początkiem sierpnia kompaktowy pstrykacz wylądował w pudełku pod butach, skrywanym w szufladzie pod łóżkiem. Nie to, żebym nagle porzucił zapamiętywanie chwil aparaturą fotograficzną, jeno czas na wyższy level- przesiadka na anlogowe lustro. Wołanie filmu, odbitki i jebitny album z pergaminowymi kartami.
Nooo.. ewentualnie jakieś skany do fotopamiętnika ;)