Nie powiem ci, że twa obecność jest jak dar od losu,
Albo śpiew skowronków, albo pierdolony kwiat lotosu,
(Raczej jak) po poranku zapach porządnej kawy,
Krótki rękaw w letni dzień, zapach koszonej trawy,
Pełen bak, pusta droga, seria zielonych świateł,
W radiu utwór jednej z twoich niedocenionych kapel,
(Jesteś jak) nieoczekiwany zwrot podatku,
Długi weekend dla tych utopionych w korpoświatku,
Gdy wszyscy wokół brzmią nijak, twój głos wciąż spijam,
Tak jak szum winyla o poranku,
Dźwięk ulewy, która tłucze o beton!
Kocham bardzo mocno!