Powoli, od początku.
Dzień, jako tako, najgorszy z ostatnich. Wstałam za późno, w sumie nie wstałam, wywlokłam się z łóżka do kuchni po tabletkę, bo umierałam. Nic dziwnego, po 20 minutach snu ciężko normalnie wstać. Ale, jako że cały dzień przeleżałam w łóżku, nie narzekam na wstawanie.
Poza tym - jogur zawsze spoko. Szczególnie przez cały dzień, bo niczego innego nie jestem w stanie dotknąć. Ała.
Przynajmniej Pan ze zdjęcia jest i dzięki temu jest w miarę dobrze. <3
I przyjaciel. Dobrze mieć przyjaciela. Chociaż mam za słabe nerwy, to dobrze go mieć.